Forum www.depresjastop.fora.pl Strona Główna www.depresjastop.fora.pl
Forum dla poszukujących kontaktu w trudnych chwilach
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Coś się kończy, coś się zaczyna.
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.depresjastop.fora.pl Strona Główna -> Uczucia, lęki, perspektywy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Moriarto
Moderator



Dołączył: 17 Wrz 2014
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Wrocławia

PostWysłany: Pon 23:24, 20 Lut 2017    Temat postu: Coś się kończy, coś się zaczyna.

Witam Kochaneczki, dawno tu nie witałem, jedynie czytałem nowe posty ale oto ja, mój powrót niestety jednak jako pacjent...

Otóż zakończyłem dziś półroczny związek, niezbyt długi, prawda? Czuję się jednak jakby coś wykręcało moje wnętrzności, stres zżera mnie do cna... Ale od początku. Przygarnąłem niepozorną istotkę, dość szybko bo po dwóch miesiącach znajomości zamieszkaliśmy razem. Nieco przekorna i zadziorna szybko zaczęła pokazywać swój charakterek. Z początku było spokojnie i przyjemnie, kolejne problemy przezwyciężaliśmy z mniejszym bądź większym trudem przy mniejszych lub większych utarczkach. A przeszliśmy naprawdę spore problemy, których głównym powodem była oczywiście moja partnerka. Wychowała się bez rodziców, od 14 roku życia mieszkała sama, przeszła kilka ośrodków wychowawczych z winy rodziców(odebrane prawa rodzicielskie), zaliczyła dwa bardzo toksyczne związki gdzie w trakcie jednego poroniła oraz próbę samobójczą. Przeszła piekło a mimo to starała się normalnie funkcjonować. Wiedząc o tym wszystkim chciałem zapewnić jej choć namiastkę normalnego życia. Zrobiłem jej pierwsze normalne urodziny, pierwsze rodzinne święta, drobne prezenty. Niestety przejścia zostawiły na niej trwały ślad, szybko się denerwowała, była niezwykle narcystyczna, i panicznie reagowała na wszelkie tematy które łączyły się z tragiczną przeszłością. Jestem osobą bardzo spokojną i myślałem, że moja wysoka tolerancja na wszelkiego rodzaju nerwowe sytuacje umożliwi mi danie jej ciepła ile tylko zapragnie. Zaadoptowaliśmy nawet dwa małe kocurki, które wspólnie wychowaliśmy przez te kilka miesięcy. I w pewnym momencie przestałem sobie radzić. Zrobiłem się nerwowy, co odbiło się na ilości okazywanego jej ciepła, zacząłem odreagowywać siedząc przy pececie, a jako że nie lubię imprez to też sama wybrała się parę razy z koleżankami wracając nad ranem. Martwiłem się o nią strasznie ale za nic nie chciałem wyjść na imprezy których nie toleruję. I tak wszystko się nawarstwiało. Ja miałem pretensje o ciągłe dzierganie z kimś przez messengera, ona o peceta. Mimo iż pomogłem jej w bardzo wielu problemach jak remont kuchni w starym mieszkaniu czy gotowanie jej obiadów, nie co dzień co prawda ale często, to i tak zaczynaliśmy gubić się nawzajem.

Wybaczcie jeśli piszę trochę nieskładnie. Mam obecnie taki natłok myśli, że chyba eksploduję. Kontynuując, nasz ostatni miesiąc zleciał na ciągłych nerwach gdyż sąsiad ciągle odcinał nam wodę mimo umowy z wodociągami. Jak się okazało po raz kolejny wina leżała po stronie dziewczyny gdyż ów sąsiad zgłaszał zarówno jej jak i jej rodzicom cieknące rury w ścianie (sąsiad mieszka dokładnie pod łazienką, mieszkanie jest po zmarłym dziadku) już z dobry rok wcześniej. Rozmijające się zmiany w pracy wcale nam nie pomagały. W momencie gdy uporaliśmy się z problemem wody... Oczywiście pojawił się czynnik trzeci. Kolega z pracy, który ma swoją dziewczynę, a mimo to, który w ramach podziękowania za wydrukowanie jakiegoś formularza dał mojej połówce kwiaty... Ok, powiedzmy. Miarka się przebrała w momencie kiedy zaprosił ją na "kawę i ciastko". Po ostatecznym dniu przedzierganym z tym też kolegą poprzez messengera miałem już dość. Byłem zmęczony wybuchami swojej połówki o byle co, bądź nawet bez powodu. Zmęczony ciągłymi przytykami jaki to nie jestem zły, niedobry, niekochający. Dziewczyna w ciągu trzech miesięcy, czterokrotnie gubiła dokumenty, klucze do mieszkania (kończyło się wymianą zamków ze względu na nieciekawych mieszkańców kamienicy) itd. Normalnie ludzie nie są tak roztrzepani... Ciągły stres dobił mnie na tyle, że nie miałem już siły walczyć o ten związek a ona... Nie potrafiła zrozumieć czym ja się tak stresuję. Przecież miałem normalne dzieciństwo. Pomijam już przymusowe noclegi nieogarniętej mamuśki, która pamiętała o córce kiedy jej było wygodne.

A dziś... Dziś uznałem, iż nie ma sensu dłużej ranić się na wzajem. Spokojnie i bez nacisku wyjaśniłem swoją decyzję. Dziewczyna oczywiście się rozpłakała, nie chciała żebym odszedł. I wtedy po raz pierwszy od kilku miesięcy ujrzałem osobę którą pokochałem. Małą nieporadną istotkę, której byłem gotów się oświadczyć mimo wszystkiego co przeżyliśmy. Niestety moja stanowcza decyzja wisi na włosku. Jak rozstać się z kimś, kto cię prawdziwie kocha i chce z tobą być nie zważając na twoje błędy?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
_Req_
Stały bywalec



Dołączył: 25 Kwi 2014
Posty: 317
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Opolskie, Bawaria

PostWysłany: Wto 20:37, 21 Lut 2017    Temat postu:

Witaj Moriarto:)
Faktycznie troszke czasu uplynelo od ostatniej Twojej wizyty.

Jak w ogole sie rozstac? Czy to mozliwe zeby sie rozstac nikogo nie raniac?
Chyba jednak nie jest to mozliwe i mimo tego iz wielu ludzi uwaza ze Cierpi tylko osoba porzucona to tak naprawde cierpia oboje. Osoba porzucona tylko w zdecydowanej ilosci przypadkow mocniej.

Stosujac pewne zasady mozna podobno jednak ograniczyc cierpienie i bol do minimum.
Nie chce sie dzisiaj rozpisywac ale wypisze dziesiec punktow ktore umozliwiaja w miare malobolesne rozstanie. Jesli ktos chcialby zeby ktorys punkt rozwinac tez nie ma problemu.

Zakonczenie zwiazku - czy mozna to zrobic faire?(w wiekszosci przypadkow nie:() Zeby jednak bylo zblizone do faire warto skorzystac z tych punktow:
1. Badz pewny ze chcesz zakonczyc zwiazek, wczesniej nawet o tym nie wspominaj.

2.Nigdy nie ma odpowiedniego momentu zeby to zrobic.

3.Dobrze sie przygotuj.

4. Koncz zwiazek tylko i wylacznie w rozmowie najlepiej twarza w twarz, nigdy mailowo lub smsem

5.Dobor miejsca

6. Niedopuszczalne zwroty.

7. Nie proboj zgrywac ze wszystko jest w porzadku.

8. Po rozmowie nie ma powrotow i tzw. ostatnich szans.

9.Daj partnerowi przestrzen.

10. Poczatek nowego zycia.

Jedna rzecz jest jeszcze wazna ale nie jest to juz punkt bo nie widze potrzeby rozwijania: Nie ma winnego.

Pozdrawiam:)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Moriarto
Moderator



Dołączył: 17 Wrz 2014
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Wrocławia

PostWysłany: Wto 22:00, 21 Lut 2017    Temat postu:

Witaj Req, jak zawsze niezawodny Smile Po wielu przemyśleniach zdałem sobie sprawę z jednego. To rozstanie, cały ten ból który nam towarzyszył... Był w sporej mierze moją winą. Gdybym tylko w porę zrozumiał a nie tylko słuchał. Gdybym ZROZUMIAŁ, przyjął do świadomości co robię źle, mógłbym wszystko uratować. A teraz pisząc te słowa wiem, że to rozstanie to moja paniczna ucieczka za własną wygodą. Desperacka próba trzymania się tego, do czego się przyzwyczaiłem przez wszystkie lata samotności gdy nie musiałem dbać o uczucia innej osoby. Myślałem tylko o sobie. Wiecznie egoistyczny... Nie pragnę w tej chwili niczego innego poza okazją na zadośćuczynienie. Chcę odpokutować swoje błędy, gdyż naprawić ich już nie mogę. Pożera mnie stres. Uczucie niepokoju i niepewności. Wraz z tą dziewczyną straciłem ostatnią szansę na zestarzenie się z kimś kto mnie naprawdę kochał. Patrzcie na mnie jak na ostrzeżenie. Nie tylko słuchajcie, ZROZUMCIE drugą osobę i działajcie zgodnie z tym zrozumieniem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
_Req_
Stały bywalec



Dołączył: 25 Kwi 2014
Posty: 317
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Opolskie, Bawaria

PostWysłany: Śro 19:21, 22 Lut 2017    Temat postu:

Hej Moriarto:)
Fajnie ze piszesz o takich rzeczach od razu, bo nie ma jak wyrazanie emocji i odczuc na zywo.
W sumie nie do konca sie z tym zgadzam, ale ja nie przezywam w tej chwili zawodu milosnego. Wlasnie ten zawod milosny powoduje ze czlowiek wlasnie w ten lub podobny sposob odbiera rzeczywistosc.
Ostatnio znalazlem sposob zeby sie zbytnio nie rozpisywac, zaczalem uzywac punktow Wink
Wiec zawod milosny sklada sie z pieciu faz. Coprawda dlugosc ich trwania u roznych ludzi jest rozna, ale pojawiaja sie wszystkie u kazdego. Coprawda czasami ich kolejnosc tez bywa zaburzona ale to rzadki przypadek.
Fazy zawodu milosnego:
1. pierwsze przeczucia.
2.odretwienie
3. negocjacje lub/i wzmozona aktywnosc
4.przyznanie(w sensie godzenie sie z faktem) lub zlosc/wscieklosc.
5.akceptacja lub rozpacz.

Zeby pozbyc sie w miare szybko zawodu milosnego warto tez zastosowac kilka regol pomocniczych( heh w miare szybko... u niektorych taki zawod trwa kilka tygodni u innych kilka lat):
-pozwolic sobie na "zalobe"(smutek, placz i wszystkie uczucia z tym zwiazane)
-unikac ex-partnera/ki
-odwrocenie uwagi pomaga
-dopuscic do siebie uczucia i nie ukrywac ich
-podniesc swoja pewnosc siebie
-nabrac zaufania(w przyszosc)
-TABU- alkohol, tabletki, narkotyki( w zadnym razie nie korzystac w tym okresie z tego typu "pomocy".
-odpuscic
-porownac ex- z wymarzonym partnerem.

Nie wiem czy punkty sa zrozumiale ale chwilowo nie bede ich rozwijal bo kazdy na sredniodlugiego posta sie nadaje.

Co do ostatniego posta Moriarto to ogolne ustalenie kto i w jakim stopniu jest winny nie sluzy niczemu dobremu.Niejednokrotnie dochodzimy do wniosku ze niezrozumienie lub nieodpowiednio podjeta decyzja byla nasza wina. A tak naprawde trudno kogos winic jesli jego dzialanie nigdy nie mialo na celu skrzywdzenie drugiej osoby. Poza tym to co robisz zle... hmmm... kto ocenia co robisz zle a co dobrze? Jesli nie Ty sam to znaczy ze osoba ktora tak Cie oceniala zapomniala Ci o tym powiedziec...
Jeszcze co do zrozumienia drugiej osoby.... ja uwazam ze nie jest to mozliwe. Niektorzy uwazaja ze jest. Nie sadze jednak zeby bylo to proste a co za tym idzie musi wymagac duzego nakladu czasowego. Choc sam dalej bede uwazac ze nie jest to mozliwe.Mozna tylko zrozumiec ogolne zachowania i potrzeby drugiej strony.
Wkleje wypociny ktore spisalem zeby naswietlic damsko meskie relacj, ale zrobie to w osbnym temacie. Tresc nie jest moja, tylko zapozyczona, napisane na wesolo wiec traktowac z przymrozeniem oka prosze;)
Trzymaj sie Moriarto to wszystko minie;)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Moriarto
Moderator



Dołączył: 17 Wrz 2014
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Wrocławia

PostWysłany: Czw 20:50, 23 Lut 2017    Temat postu:

Jak myślisz Req, czy warto próbować odzyskać co stracone? Odbudować powoli od początku wzajemne zaufanie? Poznać się na nowo, znaleźć w sobie tą nieco zagubioną miłość? Zaczynając od czystej karty?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Czw 20:53, 23 Lut 2017    Temat postu:

Moriarto napisał:
Witaj Req, jak zawsze niezawodny Smile Po wielu przemyśleniach zdałem sobie sprawę z jednego. To rozstanie, cały ten ból który nam towarzyszył... Był w sporej mierze moją winą. Gdybym tylko w porę zrozumiał a nie tylko słuchał. Gdybym ZROZUMIAŁ, przyjął do świadomości co robię źle, mógłbym wszystko uratować. A teraz pisząc te słowa wiem, że to rozstanie to moja paniczna ucieczka za własną wygodą. Desperacka próba trzymania się tego, do czego się przyzwyczaiłem przez wszystkie lata samotności gdy nie musiałem dbać o uczucia innej osoby. Myślałem tylko o sobie. Wiecznie egoistyczny... Nie pragnę w tej chwili niczego innego poza okazją na zadośćuczynienie. Chcę odpokutować swoje błędy, gdyż naprawić ich już nie mogę. Pożera mnie stres. Uczucie niepokoju i niepewności. Wraz z tą dziewczyną straciłem ostatnią szansę na zestarzenie się z kimś kto mnie naprawdę kochał. Patrzcie na mnie jak na ostrzeżenie. Nie tylko słuchajcie, ZROZUMCIE drugą osobę i działajcie zgodnie z tym zrozumieniem.

Brawo Smile po twojej pierwszej wypowiedzi pomyślałam "co za egocentryczny d...k". Ale jednak jesteś zdolny do autorefleksji. Oczywiście dziewczyna też nie jest bez winy, ale widzisz, że branie sobie na głowę osoby po przejściach to wielka odpowiedzialność. Następnym razem pomyśl dwa razy, zanim na coś się porwiesz, a następnie skrzywdzisz taką osobę, która i tak była już znacznie skrzywdzona przez życie. Ona ma może skrzywioną psychikę, ale to nie do końca jej wina. Powtarzam, nie chcę jej usprawiedliwiać, bo mimo to ma swój rozum i powinna starać się nad sobą pracować, ale Ty ze swojej strony też zawiniłeś na całej linii - nie chodzi mi o to, byś dusił się w tej relacji i był w niej wbrew sobie, ale o to, że mogłeś zawczasu się zastanowić i na przyszły raz mam nadzieję, że będziesz rozważniej wchodził w relacje...
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Moriarto
Moderator



Dołączył: 17 Wrz 2014
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Wrocławia

PostWysłany: Czw 20:59, 23 Lut 2017    Temat postu:

Drogi gościu, to nie tak, że nie byłem świadom tego na co się porywam. Dobrze o tym wiedziałem. Jednak gdzieś w pewnym momencie zagubiłem tą świadomość i to mnie zgubiło. Nienawidzę sprawiać komuś przykrości. Dlatego też będę teraz pracować nad sobą, żeby dać drugiej osobie tyle ile tylko będzie potrzebować. Uczymy się na błędach, czyż nie?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Czw 21:03, 23 Lut 2017    Temat postu:

Oczywiście, że tak Smile moim zdaniem jednak powinieneś dać jej spokój. Z tej mąki już chyba chleba nie będzie. Naucz się na błędach i nie powielaj ich, ale już w nowej relacji. Bo niestety nie da się założyć zupełnie nowej, czystej karty z osobą, z którą już było tyle kłótni, nieporozumień. Przynajmniej takie są moje doświadczenia. Ale może u Ciebie byłoby inaczej. Ty wiesz najlepiej, jakie są Wasze relacje i sam musisz zdecydować, czy jest co ratować.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Moriarto
Moderator



Dołączył: 17 Wrz 2014
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Wrocławia

PostWysłany: Czw 21:18, 23 Lut 2017    Temat postu:

Wiesz, mogę to porównać jedynie do ostrej nawałnicy, która zerwała dach z Twojego domu, zalała wnętrze deszczówką i zniszczyła rośliny w ogrodzie. Odbudowa nie będzie ani łatwa ani tania. Będzie wymagała czasu i wysiłku. Ale jest możliwa. Jedyne co mnie hamuje to strach, że moje wysiłki pójdą na marne. Mimo to chcę, ze wszystkich sił chcę to odbudować. Mam wrażenie, że mimo wszystkich bolączek, nie znajdę już osoby takiej jak ona. Ba, nie ma dwóch identycznych osób. Chodzi mi o tak odpowiednią dla mnie osobę. I z racji mojego wieku i trybu życia będzie to jedyny i ostatni związek.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
_Req_
Stały bywalec



Dołączył: 25 Kwi 2014
Posty: 317
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Opolskie, Bawaria

PostWysłany: Czw 23:35, 23 Lut 2017    Temat postu:

Witam ponownie:)
Rozterki secowe to trudna sprawa...
Cytat:
Jedyne co mnie hamuje to strach, że moje wysiłki pójdą na marne.

i to jest jeden z glownych powodow zeby sobie odpuscic.
Nie znajdziesz juz takiej jak ona i nawet nie warto szukac takiej samej.
Cytat:
Chodzi mi o tak odpowiednią dla mnie osobę.

Czy na pewno jest odpowiednia?
Czasami ciezko pogodzic sie z faktem ze juz zwiazek nie istnieje, pomaga trzezwe spojrzenie na sytuacje, ktorego przewaznie obojgu brak.
Zycie to nie jest bajka, nie jest oparte na dobrych checiach tylko na twardej i niemilej rzeczywistosci.
Dla mnie ona wyglada tak:
Nieudany zwiazek
zakonczenie zwiazku
wycofanie decyzji o koncu
Tylko na jakiej podstawie?
Jestes taki sam jak byles tydzien czy dwa temu ... ona tez.... nic sie nie zmienilo.... dodatkowo pogorszyla sie sytuacja wyjsciowa bo ponowny start jest mocno obciazony.
Z kilku wtracen nawet wnioskowalbym ze wasze oczekiwania od zycia sa zupelnie odmienne.

Gosciu
Cytat:
branie sobie na głowę osoby po przejściach to wielka odpowiedzialność.

Bardzo ciekawe stwierdzenie..... dla mnie nie do przyjecia w ogole...czyli ze co ? jesli ktos jest po przejsciach to zasluguje na specjalne traktowanie wg. Ciebie?
Wg. mnie osoba po przejsciach powinna ulozyc swoje zycie a dopiero pozniej zajmowac sie powaznym zwiazkiem. To nie przedszkole i nie PCK zeby ciagnac kogos przez zycie otaczajac go specjalna troska. To nie jest dobre ani dla "opiekuna" ani "podopiecznego"

Moriarto jedyna pomoc jaka potrafie zaoferowac to taka ze moge wypisac kilka rzeczy nad ktorymi moim zdaniem warto sie zastanowic.
Mysle ze ta decyzje juz wczesniej podjoles, malo tego poparles ja argumentami. Pojawila sie faza zawodu milosnego w ktorej zwatpiles w slusznosc podjetej decyzji. Taka mieszanina uczuc i setki pytan w glowie nie sprzyjaja logicznemu mysleniu.
Chodzi mi o to zebys chwilowo wzial kilka glebokich wdechow i sie solidnie zastanowil co dalej. Najlepiej zebys do momentu podjecia 100% decyzji nie robil nic pochopnie.
Wiem ze to bardzo wazna decyzja i ciezko ja podjac.
Mam nadzieje ze bez wzgledu na to jaka podejmiesz wplynie korzystnie na Twoje zycie.
Ja sam postawilbym sobie pytanie jaki ma byc moj zwiazek? czego od niego oczekuje? Czy moja partnerka ma podobne oczekiwania?
W tym mozna zawrzec wszystko. Np. spedzanie wolnego czasu, zapatrywania na dzieci itp.

Takie rzeczy pomagaja. Im wiecej pytan, im wiecej porownan(czego oczekuje a co mam), im wiecej spojrzen z roznej perspektywy tym wieksza szansa na podjecie wywazonej i majacej szanse poprawic zycie decyzji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pią 20:01, 24 Lut 2017    Temat postu:

Cytat:

Bardzo ciekawe stwierdzenie..... dla mnie nie do przyjecia w ogole...czyli ze co ? jesli ktos jest po przejsciach to zasluguje na specjalne traktowanie wg. Ciebie?
Wg. mnie osoba po przejsciach powinna ulozyc swoje zycie a dopiero pozniej zajmowac sie powaznym zwiazkiem. To nie przedszkole i nie PCK zeby ciagnac kogos przez zycie otaczajac go specjalna troska. To nie jest dobre ani dla "opiekuna" ani "podopiecznego"


czy ty w ogóle przeczytałeś całą moją wypowiedź, czy tylko przemknąłeś wzrokiem i wyłowiłeś jedno przypadkowo napatoczone zdanie?? Więc proszę nie wyrywaj sobie z kontekstu jednego zdania, zaraz po którym jest dokładnie wyjaśnione, że nie twierdzę, że z taką osobą trzeba się męczyć w związku, a jedynie żeby nie robić zbędnych nadziei takiej osobie Rolling Eyes
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
_Req_
Stały bywalec



Dołączył: 25 Kwi 2014
Posty: 317
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Opolskie, Bawaria

PostWysłany: Sob 10:57, 25 Lut 2017    Temat postu:

Zanim napisalem komentarz do Twojego posta Gosciu, przeczytalem go dokladnie. Nie wydaje mi sie zebym czepil sie fragmentu wyrwanego z kontekstu. Wyrwanez kontekstu jest cos co osoba czytajaca zrozumie blednieprzez przeczytanie fragmentu zamiast calosci. Przyklady sa trudne do podania ale banalne zawsze potrafie przytoczyc:
-Jasiu to len. wczoraj nawet nie wyrzucil smieci.
- hej nie mow ze to len przeciez wyrzuca smieci.

Wiec wracajac do Twojego posta nie uwazam ze blednie interpretowalem to co probowalas w nim przekazac. Zwlaszcza iz dalszy ciag w tym sformuowania typu:
Cytat:
a następnie skrzywdzisz taką osobę


lub
Cytat:
a następnie skrzywdzisz taką osobę

i
Cytat:
powinna starać się nad sobą pracować,

Wszystkie jak dla mnie swiadcza o tym ze w jakis sposob probojesz zasugerowac iz "taka" lub "takie" osoby roznia sie od innych i sposob w jaki powinno sie je traktowac jest w jakims sensie specjalny. Mi odrazy nasuwa sie mysl o uposledzonych. Wiekszosc ludzi ktorzy czyms sie roznia lub nawet brakuje im tej czy tamtej czesci ciala nie sa uposledzeni. Uposledzonymi robi ich dopiero specjalne traktowanie.

Jesli juz zostalem zmuszony do rozpatrywania i rozkladu Twojego posta na czesci pierwsze, moze wytlumaczysz mi przy okazji na jakiej podstawie uwazasz ze Moriarto zawalil na calej linii i ze on skrzywdzil ja?
Moim zdaniem zwiazek (damsko-meski) jest zaleznoscia miedzy dwoma osobami. Obie osoby sa dorosle. Obie maja wplyw na przebieg zwiazku.
Jezeli dwie osoby decyduja sie na zwiazek, zdaja sobie sprawe ze noie oznacza to ze po podjeciu takiej decyzji zostana na zawsze razem.
Kazde z nich ryzykuje i kazde poniesie konsekwencje. Im wiecej nieudanych zwiazkow sie ma za soba tym gorsze beda te konsekwencje.
Dwie osoby ktore proboja ulozyc razem sobie zycie i w jakis sposob im sie nie udaje nie moga sie za to obwiniac( choc i tak to robia podczas faz zawodu milosnego). Tu nie ma winnych. Kazde chcialo dobrze. Niejednokrotnie problemy pojawiaja sie pozniej i choc checi sa dobre wszystko okazuje sie trudniejsze niz myslimy. Czasami wrecz niemozliwe do kontynuacji.
Wiec ja nie uwazam wcale ze zawalil na calej linii tylko ze popelnial mniejsze i wieksze bledy. Co do krzywdzenia to krzywdzili sie nawzajem.

Kimkolwiek jestes mam do Ciebie jedna uwage.
Tu wyrazam swoja opinie na ten temat(czesciej jednak korzystam z artykolow z ktorymi sie w wiekszosci zgadzam ale zalozmy ze nazwe to moja opinia) i milo mi jest jesli ktos formuluje posta w sposob odnoszacy sie do mojej opinii na dany temat. Opinie o moje osobie i domysly na temat co i jak robie nie sa tu na miejscu. Mam nadzieje ze zauwazylas roznice i widzisz ze odnosze sie do tego co napisalas a nie staram sie ocenic Twojej osoby.
Milego dnia:)

Moriarto nie wiem na ile Ci sie to przyda ale przygotuje i wrzuce do tematu pewien artylulik, ktory opisuje w jaki sposob pomoc zwalczyc zawod milosny. Nie bedzie raczej krotki a ze wzgledu na mala ilosc wolnego czasu moze to troche potrwac, ale pracuje nad tym.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 11:04, 25 Lut 2017    Temat postu:

Moriarto akurat bez wysiłku skumał, o co mi chodziło, więc nie będę się wysilać na specjalne wyjaśnienia dla ciebie, bo i tak nie zrozumiesz, skoro masz czarno na białym napisane i dalej nie łapiesz Sad zaciąłeś się na jednym fragmencie i go mielisz jak zacięta płyta, gdy zaraz potem są takie jasne i oczywiste słowa z mojej strony, jak:

Powtarzam, nie chcę jej usprawiedliwiać, bo mimo to ma swój rozum i powinna starać się nad sobą pracować,

- nie chodzi mi o to, byś dusił się w tej relacji i był w niej wbrew sobie,
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
_Req_
Stały bywalec



Dołączył: 25 Kwi 2014
Posty: 317
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Opolskie, Bawaria

PostWysłany: Nie 8:19, 26 Lut 2017    Temat postu:

Tu obiecany artykulik:

Zawod milosny....
co zrobic zeby mozliwie szybko i sprawnie sie go pozbyc?

Zrobilo sie ciezko na sercu. Czujesz sie wyblakly, wiecznie zmeczony, straciles wewnetrzny naped i ogarnia Cie wszechobecny i gleboki smutek.
Ciezko oddychac, Cialo stalo sie wyraznie slabsze, mysli klebia sie w glowie skaczac pomiedzy panika a oceanem smutku.
Wszystko dlatego bo tesknisz za swoja miloscia.
Zawod milosny u kazdego przebiega inaczej i dla wiekszosci jest bardzo trudny do przetrawienia

Smutek i bol...

Jak to sie moglo stac? Dlaczego nie ma juz ukochanej osoby? Jak sobie poradzic z zawodem milosnym?
Na koncu zwiazku czujemy glownie jedno: Utrate ukochanej osoby i bol.
Podczas procesu smutku i bolu mieszaja sie rozne uczucia ze soba, nawt te ktore sa do siebie przeciwstawne.
Beznadzieja, przykrosc,pozadanie, pragnienie, tesknota,zlosc, nienawisc, apatia, obojetnosc, milosc, zwatpienie. Ponad tym wszystkim unosi sie niemozliwe do przeskoczenia pytanie: Dlaczego?

Proces smutku i bolu u kazdego przebiega inaczej i iny jest czas trwania. Nie ma osoby ktora moglaby go w jakis konkretny i precyzyjny sposob okreslic.
Pewne jednak jest jedno: Wszyscy musimy na poczatku poradzic sobie ze strata.Niektorym udaje sie to szybko, bez zbednych slow, czasami jednak przebiega bardzo intensywnie i bolesnie.
Taka jest kolej rzeczy, bo nic nie jest lepsze lub gorsze, to lezy w naszej naturze. Jestesmy poprostu rozni i wlasnie na tym polega caly urok.

Wazne dla tego pytania: "Co zrobic przeciwko zawodowi milosnemu?" w pierwszej kolejnosci jest zeby nie zatracic siebie i sie nie zaniedbywac.
Bardzo czesto sie zdarza iz gdy jestesmy smutni cala nasza energie pochlania koncentrowanie sie na bolu i stajemy sie slepi na rzeczy ktore dzialalyby na nas pozytywnie. Dlatego dopusccie podczas fazy smutku wszystkie uczucia do siebie, nawet te dobre:

- Nie wstdzcie sie jesli kochacie jeszcze bylego partnera i marzycie o nim. To jest naturalne.

-Mozecie tez rowniez za nim tesknic, to uczucia ktore jeszcze sa zywe w koncu kiedys nie bez powodu staliscie sie sobie bliscy.

-Wiekszosc ludzi ktorzy zostaja opuszczeni czuje zlosc i wscieklosc, w ten sposob uwidacznia sie to iz zostali zranieni. Zostali opuszczeni. Czuja sie odrzuceni, oszukani, wykorzystani, zle potraktowani. Przyznajcie to sami przed soba.

- rozejrzyjcie sie tez za tym co jest dobre. Sa przyjaciele w poblizu? ludzie z ktorymi chetnie spedzaliscie czas? ludzie wam zyczliwi? Zawsze jest ktos nie zawsze blisko z kim jednak wspolnie mozemy poszukac rzeczy i zajec ktore sprawia nam przyjemnosc w tej trudnej fazie.

Musicie dopuscic do siebie te wszystkie uczucia i przez nie przejsc aby przezwyciezyc utrate partnera. nawet jesli bardzo boli... wszyscy musimy przechodzic przez to w trakcie swojego zycia. Odwazcie sie.

Co tak naprawde w takim razie pomaga?

Ociezalosc, smutek, strach, zlosc. Sami mozecie stanac na przeciw tym uczuciom lub poprosic o pomoc bliskich.
Szukanie winnego lub wielokrotnotne proby wznowienia kontaktow powoduja z regoly jeszcze glebsze negatywnie nasycone stany emocjonalne. Niezrozumienie lub uczucie zranienia nie pomoga wam w dalszej drodze.
Ale co robic przeciw zawodowi milosnemu? Co pomaga?

1. Nie rozmyslajcie!
Czemu? Jak to sie stalo? Co moglem zrobic lepiej? Nie moge tego zwiazku jeszcze uratowac?
Te pytania w niczym nie pomoga. Za motto wezcie sobie: "Nie wysiadujcie swoich rozterek bo jeszcze ktoregos dnia sie wykluja."
Duzo wiecej daje zadac sobie pytanie jak przejsc przez zawod milosny jak najszybciej? Czytajac to jestescie na dobrej drodze.
Naturalnie zastanowienie sie nad tym wszystkim jest ogolnie dobre, lecz rozdrabniania sie i pisanie nowych teoretycznych scenariuszy w niczym nie pomoze a przy okazji kosztuje niezmiernie wiele energii.
Lepiej wiec ta energie wlozyc w pozytywne mysli i zobaczyc ze zycie mozna w ten sposob ulozyc ze bol rozstania bedzie mniejszy i pokonacie smutek.

2. Rozmawiajcie.
"Mowa jest srebrem a myslenie zlotem" wszystko pieknie ale niezbyt pasuje do wszystkich sytuacji. Niejednokrtnie wygadanie sie przynosi ulge, nawet facetom. Przewaznie ten kto chce wszystko rozwiazywac sam zaczyna sie krecic w kolko. I mysli robia to samo. Wiec nie zastanawiajcie sie za duzo, szukajcie rozmowy i porady wsrod znajomych.
Przestaniecie sie czuc samotni jesli zaczniecie rozmawiac o doswiadczeniach, myslach i uczuciach. Uwierzcie ze przyjaciele beda w tym momencie dla was. Taka wymiana zdan moze w koncu pomoc w przezwyciezeniu bolu i otworzyc oczy na nowe perspektywy.
A jesli bedzie wam za duzo, w kazdej chwili mozecie sie wycofac do swiata swoich mysli.

3. Ruszcie sie.
Zeby zostac przy powiedzeniach: "sport to morderstwo" sprawdza sie tylko przy nadmiernych treningach i uprawianiu sportow ekstremalnych.
Troche ruchu natomiast, w ramach ktore wam i wasemu organizmowi dobrze robia jest jak najbardziej wskazane i duzo duzo warte.
Zobaczycie ze sport bardzo pomocny bywa w rozladowaniu negatywnych emocji takich jak zlosc czy rozpacz.
Pokonajcie swojego wewnetrznego lenia i szukajcie ruchu.
To jedna z wazniejszych odpowiedzi na pytanie jak przezwyciezyc zawod milosny, nawet jesli nie zawsze i nie u kazdego wywoluje entuzjazm...
Wiec: Dupa do gory-dacie rade! Sprobojcie pozbyc sie wewnetrznego napiecia w swoim ciele. Poszukajcie sobie sportu ktory od zawsze was fascynowal lub idzcie poprostu na spacer.
Ktos kto nie lubi spacerow, biegow, silowni pilares czy tez QiGong zawsze moze wybrac z dziesiatek plyt dvd lub innych nosnikow cwiczenia ktore moglby przeprowadzac w domu.Jest taki wybor ze kazdy powinien znalezc cos dla siebie.

4. Wyrazcie siebie.
ten punkt ma troche podobienstwa do punktu 2. jednak odbywa sie to w inny sposob. Chodzi bardziej o to zeby "ozywic" swoje uczucia w prozie, wierszu, malarstwie lub fotografii.
Piszcie. Piszcie kazdego wieczoru co was trapi, co was smuci, za co jestescie wdzieczni. Spiewajcie swoja ulubiona piosenke lub zlapcie za ulubiony instrument. nawet bebnienie palcami lub rekami po kolanach czy tez stole pomaga niejednokrotnie zeby uwalniac sie troche od siebie.
Mozecie tez glosno sluchac muzyki.. jedna czy dwie piosenki wytrzyma nawet malotolerancyjny sasiad( oczywiscie w rosadnych godzinach, w nocy mozna wykorzystac sluchawki)
Bez wzgledu na to jaka forme wybierzecie dajcie sie w niej poniesc uczuciom, dajcie im wolna reke nie starajcie sie ich kontrolowac.

5. dzwieki tworza muzyke.
Powoluje sie coprawda na wczesniejszy punkt i odwoluje do sluchania muzyki. Naukowcy odkryli ze muzyka ma wplyw na nasze emocje i odczucia. Stwierdzono tez ze pomaga zwalczyc smutek o stracie. Najlepsze efekty osiaga sie gdy muzyka staje sie roznorodna.
Nawet smutna muzyka potrafi czasem poprawic samopoczucie.
Dobrze wiec stworzyc lub znalezc skladanke z roznorodna muzyka.
Ze smutna, z dajaca nadzieje i z muzyka rozladowujaca zlosc.
Wsluchajcie sie w nia, a powinno troszke poprawic nastroj. zasluzyliscie sobie na taka poprawe.

6. Dbajcie o rutyne.
Tak jest rytualy i rutyna moga pomoc w ciepieniu. Stworzcie sobie plan dzienny i starajcie kazdego dnia go wypelnic. Jedno lub dwa zadania na dzien ktore sie powtarzaja pomoga wam, Wprowadzenie odrobiny struktury do dnia codziennego powoduje iz dni staja bardziej do wytrzymania. Na liscie moze znalezc sie sport, spisywanie mysli wieczorem czy tez spotkanie z przyjaciolmi lub poprostu kapiel w wannie pelnej piany. Dzieki takim projektom robicie jednoczesnie cos dobrego dla siebie a niejednokrotnie mozecie sie sami zaskoczyc jak moze byc to przyjemne.

Wybierzcie co wam sie podoba, co was przekonuje do swojej skutecznosci. Jesli to zrobicie znaczy ze weszliscie wlasnie na droge poprawy. Nie musicie probowac wszystkiego od razu. Krok po kroku tak jest wystarczajaco dobrze. Nie zalamujcie sie jesli trwa to dluzej. Jestescie oslabieni, pograzeni w smutku. Nie poddawajcie sie. Sprobojcie jeszcze raz. Sprobojcie czegos innego.Popytajcie ludzi z otoczenia. Sprawdzcie co wam pomaga.
Nawet jesli sie zdecydujecie pokonac ten bol w pojedynke: Dajcie sobie wystarczajaco duzo czasu i nie naciskajcie na siebie by to przyspieszyc.
Poczjcie swoje wnetrze i badzcie w stosunku do siebie uczciwi.

Z regoly zawod milosny sklada sie z 5 faz ktore nastepuja po sobie. zapoznajcie sie z nimi zeby wiedziec czego sie spodziewac.
Jesli bedziecie wiedziec co i dlaczego sie dzieje pewne aspekty bedziecie mogli wykorzystac na swoja korzysc. nie zapomnijcie w razie czego skorzystac z fachowej pomocy w koncu zawod milosny to pewnego rodzaju depresja. To tez wcale nie jest zle poniewaz eksperci moga przerobic z wami pewne sytuacje z przeszlosci i pokazac wiecej niz jeden pomysl na rozwiazanie czy tez przedstawic wiecej spojrzen na dana sytuacje, co niejednokrotnie pomaga pojsc dalej.

PS.
Gosciu, nie uwazam ze zle interpretuje Twoje intencje. Dalej twierdze szczegolnie po dopisaniu przez Ciebie ze Moriarto Cie zrozumial ze chodzilo Ci o to zeby poczul sie winny i pokazac wyjatkowosc osoby skrzywdzonej przez zycie. Nie zauwazylem w nim ani rady ani checi pomocy tylko komentarz calosci.
Pierwsze z pogrubionych zdan (jesli bylby to moj styl sformuowalbym tak:
Kobieta ma swoj rozum i od dawna powinna nad soba pracowac.
Co do drugiego pogrubionego zdania jesli Ci o cos nie chodzi to nie pisz o tym, moze wtedy tresc stanie sie czytelniejsza dla osob takich jak ja.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Moriarto
Moderator



Dołączył: 17 Wrz 2014
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Wrocławia

PostWysłany: Czw 13:22, 16 Mar 2017    Temat postu:

Dziękuję Req. Zdecydowanie pomogło zapomnieć przy codziennych sytuacjach lub oderwać się od zbędnych myśli. Napewno jest lepiej, zdecydowanie. Echa będą jeszcze pobrzmiewać ale nie będzie to tak dokuczliwe. Najtrudniej jest zrobić zdecydowany krok. Potwornie dużo ma się wątpliwości w takich sytuacjach. Psychiczne zmęczenie całą sytuacją było naprawdę spore. Aż trudno uwierzyć...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.depresjastop.fora.pl Strona Główna -> Uczucia, lęki, perspektywy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin