|
www.depresjastop.fora.pl Forum dla poszukujących kontaktu w trudnych chwilach
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
_Req_
Stały bywalec
Dołączył: 25 Kwi 2014
Posty: 317
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Opolskie, Bawaria
|
Wysłany: Pon 21:51, 08 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
Witam ponownie. Nie chce zeby traktowano to jako rade, raczej spojrzenie z innej strony i komentarze.
Wiec moze zaczne od:
Cytat: | Nie robię tego tylko dla dziecka.. robię to dla nas wszystkich..przynajmniej chcę tak zrobić. |
Wiec tak dla dziecka tego nie robisz wcale, a dobrymi checiami jest pieklo wybrukowane. To tylko komentarz w razie czego moge rozwinac dlaczego.
Co do nauki na bledach ... heh tak jest w rzeczywistosci ale tylko wtedy gdy sie ponienie konsekwencje czyniu ... jesli nie to skutki beda gorsze niz mozesz sobie w tej chwili wyobrazic.
Bardzo mnie dziwi ze czesto liczby mnogiej uzywasz piszac o sobie, zwlaszcza ze bardzo watpie w to zebys wiedzial co czuje i mysli twoja partnerka.Ja nigdy nie posiadlem daru zebym mogl wiedziec co mysli lub czuje druga osoba, przez jakis czas coprawda staralem sobie to wyobrazic, ale wiem ze to i tak bez sensu.
Cytat: | W nowym życiu też trzeba zaufać i tak dalej...i znów ryzyko i znów szansa, że coś nie wyjdzie. |
Ja nie czuje potrzeby ufania innym ludzikom, ufam natomiast osobom ktore sa (moim zdaniem) tego godne. Czyli wyznaje zasade ze na zaufanie trzeba sobie zasluzyc.
Tak na marginesie napisze Ci po czym poznac ze zona /dziewczyna Cie zdradza. Napisze tylko o jednej rzeczy bo ludziki z nieczystym sumieniem sie szybko ucza. Wiec po co im pomagac w kamuflowaniu sie. Wiec jesli przychodzisz do domu i nie widzisz torebki albo telefonu od zony to na 99% Cie zdradza. W druga strone zasada z tel tez dziala, nie zawsze jest schowany gleboko gdzies, ale zawsze dobrze pilnowany.
Teraz troche do kolezanki
Nie trzeba byc w malzenstwie zeby byc szczesliwym i na odwrot.
Cytat: | Od milosci po krzyki, szantaze, po klotnie i obrazanie siebie nawzzjem. Oboje mamy na sumieniu rozne nie odpowiednie zachowania i slowa wypowiedziane do siebie.... Ale jednak jakis zawsze sie udawalo to skleic. |
Szantaz i orazanie sie nawzajem swiadcza o braku szacunku do drugiej osoby co z kolei nie ma nic wspolnego z miloscia. Skleic mozna wszystko jak ktos sie uprze pytanie tylko czy po sklejeniu spelnia jeszcze swoja funkcje.
W sumie z tego co napisalas powinnas sie raczej cieszyc ze sie rozchodzicie...
Koniec zwiazku przewaznie jest ciezszy dla zostawionego niz zostawiajacego i trzeba swoje wycierpiec.Zawod, strach przed nowym itd...Z tego co piszesz nic was juz nie laczy tylko Twoje uczucie do niego a ja szczerze watpie ze to milosc. Poza tym do tanga trzeba dwojga wiec jedna osoba nie jest w stanie uratowac zwiazku.
Przykro mi z powodu tego ze tracisz prace i to w sumie w pierwszej kolejnosci powinno zwracac Twoja uwage zebys mogla sie zabezpieczyc finansowo i stanac na wlasne nogi. To ze masz problemy ze snem i jedzeniem to czesty objaw nagromadzonego stresu:jest normalne i po jakims czasie przechodzi. Czy on buduje swoje szczescie to sie w przyszlosci okarze...
Nie wiem tylko czemu uwazasz ze bylas szczesliwa i zylas w milosci jesli nie szanowaliscie sie nawzajem...
Ja jesli kogos nie lubie to potrafie mu ublizyc czy go ponizyc ale i tego staram sie unikac.
Zajme sie teraz ostatnim postem ON_79
Mnie osobiscie troche przeraza ze w taki sposob na to wszystko patrzysz....
Cytat: | Pytania: Dlaczego? Dlaczego ja? Za co? Czy to kara? - na które nie znajdujesz odpowiedzi… |
Tych pytan nigdy nie zadawaj to po pierwsze. Po drugie co Ty zle zrobiles powinienies wiedziec sam i te bledy radze wyeliminowac w nowym zwiazku.
Ratowanie tak powaznie uszkodzonego zwiazku to bardzo zly pomysl, jeszcze gorszy jesli sie nie wie jak sie do tego zabrac.
W twoim przypadku jesli naprawde tego chcesz jedyna opcja jaka widze jest terapia rodzinna, ale... moje zdanie znasz.
Rozmawiajac z innymi osobami pogarszasz tylko sytuacje. Tak samo jest jesli zadajesz pytania.
Zeby ja zatrzymac przy sobie powinienes sie nia zajac spedzac wolny czas razem, pomagac w domowych obowiazkach, zaskakiwac jakimis wycieczkami i drobnymi prezencikami prawic komplementy...
mi nasuwa sie tylko jedno pytanie
Czy osoba ktora Cie zdradzila jest tego warta.
na koniec napisze tylko ze to co zdarzylo sie raz ma duza szanse zeby zdarzylo sie po raz drugi ,cos co zdarzylo sie po raz drugi z cala pewnosci sie bedzie powtarzac.
Powodzenia i pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Marynia
Gość
|
Wysłany: Wto 19:45, 09 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
Kolega uważa ,że jak jest Wina ,to MUSI być Kara .
Domniemuje ,że jak raz się zgrzeszyło ,to już normą będzie dalsze błądzenie i zdradzanie .Nie poleca ,aby dać szansę ,bo i po co ? Jak już raz wpadło się do szamba ,to pozostaje już tylko pływać w tym gów.....ie.
Przecież każdy z nas nie raz dostał drugą szansę ,trochę wiary w Ludzi ,proszę Pana !
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
_Req_
Stały bywalec
Dołączył: 25 Kwi 2014
Posty: 317
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Opolskie, Bawaria
|
Wysłany: Śro 1:42, 10 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
Witam ponownie
Marynia ujme to tak, ja uwazam ze kazdy czlowiek w jakis specyficzny dla siebie sposob ksztaltuje swoj charakter. Wyksztalca pewne zachowania i przyjmuje zasady. W pozniejszym wieku zeby cos w sobie zmienic potrzeba duzo pracy nad soba a i tak czesto sie nie udaje.
Poznajac np. brudasa nie ludzcie sie ze miloscia sie go zmieni. Taki czlowiek moze sie zmienic ale sam. Na pewno nie nastapi to z dnia na dzien. Nie wiem czy zdrade mozna nazwac "bladzeniem". Ktos kto zdradza nie ma szacunku do osoby z ktora jest a oprocz tego naraza siebie i wlasnie ta osobe na choroby weneryczne lub aids. W polsce w ciagu ostatnich 3 lat ilosc chorych na aids sie podwoila, tak mowi statystyka. Czyli okolo 2 razy tyle osob poszlo do lekarza i dostalo ta przyjemna diagnoze....swoja droga ciekawe ile przyrosla zachorowalnosc i ilu ludzi jest nosicielami nie wiedzac o tym....
Jak dla mnie sprawa wyglada prosto ktos kto zdradza jest podstepnym oszustem nie myslacy o tych najblizszych wcale, wiec na jaka szanse zasluzyl narazajac ich zycie i zdrowie dla swojej przyjemnosci.
Wiekszosc spoleczenstwa sie nie zdradza ze wzgledu na konsekwencje.. jesli ich nie ma to hulaj dusza...
Nie chce nikomu zabierac szansy, ale osoba ktora ja daje jest w duzo gorszym polozeniu bo to dla niej moze sie to skonczyc zalosnie. Dlatego powinna bardzo dokladnie przemyslec ta sprawe i na pewno nie kierowac sie sercem tylko rozumem.
Jakby ktos z was chcial zamieszkac na sloncu tez bym mu to odradzal.
W sumie bardzo chetnie poczytalbym wskazowek jak dac druga szanse zeby rokowania byly warte zachodu. Jeszcze chetniej poczytalbym jak wyszlo osobom ktore daly druga szanse i od tego momentu minelo 10 lat ... i jest tak jak bylo przed wszystkim....
Moze i sa ludzie ktorzy potrafia i dali rade ale nie kazdy to matka teresa i w wiekszosci przypadkow konczy sie gorzej niz za pierwszym razem.
No i najwazniejsze wiara tu malo pomoze trzeba dobrze rozeznac sie w sytuacji i uzyc rozumu;)
Statystyki tez dobrze nie wroza ale jak wczesniej pisalem moze probowac .
Jeszcze jedno do glowy mi wpadlo co sobie czesto przecietny kowalski wmawia: innym nie wychodzi, inni choruja i umieraja ja nie bo jestem inny od nich.
milej nocki:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Marynia
Gość
|
Wysłany: Śro 17:18, 10 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
Wytłumaczyłeś super ,nic dodać ,nic ująć ,Kto przechodził przez "zdradę" ,obojętnie jaką ,znajdzie tutaj siebie .Tylko jedno mnie nie przekonuje ,to danie drugiej szansy .Powtarzam drugiej ,a nie n-tej ,bo i tak kobiety robią .
Zycie samo wiele spraw weryfikuje ,ale na tym padole łatwiej idzie się we dwójkę ,niż solo .
Twój post jest fajnie i logicznie napisany ,kto tutaj zawita ,na pewno w jakimś stopniu skorzysta .Dzięki!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
_Req_
Stały bywalec
Dołączył: 25 Kwi 2014
Posty: 317
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Opolskie, Bawaria
|
Wysłany: Czw 17:37, 11 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
Witam:) Hej Marynia.
Nie mowie ze nikt nie ma dawac drugiej szansy, nie maja jej tylko dawac Ci co nie wiedza jak to zrobic.Niestety po tym co przeczytalem wczesniej uwazam ze kolega nie ma pojecia jak sie za to zabrac a oprocz tego zbyt uczuciowo do tego podchodzi a tu potrzeba trzezwego umyslu zeby moglo cokolwiek wyjsc. Dawanie szansy w sposob: Zrobilas zle, a teraz mi udowodnij ze to naprawisz niczego dobrego nie przyniesie. Wybaczyc nie znaczy zapomniec ale znaczy nigdy nikomu wiecej o tym nie wspominac(powtarzam sie) Czyli ani partnerowi,ani rodzinie, ani przyjaciolom , ani obcym. Do takiej proby najlepiej podejsc majac do dyspozycji 3 rzeczy(wg. mnie niezbednie konieczne) 1. sprawny niczym nie zmacony umysl
2.Zdolnosc wybaczania(nie kazdy ja posiada)
3. Fachowa pomoc
Wtedy mozna probowac.
Heh o n-tej szansie nie mysle tu wcale. Szanse sie daje jeden raz w zyciu...
Zycie weryfikuje.. fajnie ujete:) Z moich obserwacji wynika ze zycie jest przewidywalne poprostu... czyli rano wschodzi slonce wieczorem zachodzi, na wiosne wszystko kwitnie, pies jak sie cieszy merda ogonem itd. ludzie tez sa przewidywalni, tylko malo kto ich obserwuje, wolimy sie "zakochiwac"
Jezeli rodzice mowia Ci :z nim jest cos nie tak to nie chlopak dla Ciebie... warto sie glebiej nad tym zastanowic. Wychowujesz sie wrodzinie ktora ma wplyw na ksztaltowanie twego charakteru wiec przejmuje sie cechy rodzicow(tez niezbyt jestem z tego powodu zadowolony ale takie jest zycie)Co rozni naszych rodzicow od nas oni patrza na obca dla nich osobe i poznaj ja rozumem nie sercem dlatego szybko moga zauwazyc cos co my zauwazymy po latach jak juz jest czesto dosc pozno i skomplikowanie zeby nagle w jednej chwili wszystko zmienic. Czesto jednak nie ma wyboru trzeba taka wlasnie decyzje podjac. Ale w sumie nie o tym chcialem pisac:)
Masz racje ze latwiej we dwojke , lecz nie zawsze....
Jesli dwie osoby wiedza czego chca, szanuja siebie nawzajem a kompromisy ktore chcac niechcac sie pojawiaja sa na tyle madrze przemyslane ze nie krzywdza jednej ze stron. Jezeli oboje sa na jednym poziomie w zwiazku, czyli ze podejmoja wspolnie decyzje i zadne nie podwarza ich( np. w stosunku do dzieci albo innych obcych osob)
Wtedy zdecydowanie latwiej a po 20 latach takie osoby nie potrafia zyc bez siebie, bo wiedza ze znalazly to czego inniszukaja(i nigdy nie znajda.
W kazdym innym przypadku solo jest lepszym rozwiazaniem. Tylko pamietajcie ze jesli dobrze sie obserwuje otoczenie znajdzie sie takiego partnera z ktorym mozna to osiagnac.
jeszcze sypne jakims przykladem:)
Chlopak na dyskotece poznaje dziewczyne ona idzie z nim do lozka (on nie wie ze ona ma chlopaka, przynajmniej pierwszym razem) pozniej sie dowiaduje ze ona ma chlopaka i ze jeszcze z nim nie skonczyla... Jest zakochana i ucieka z nowopoznanym. Czyli jest oszustka ktora za kazdym razem zachowa sie podobnie,. Taka osoba nie ma szacunku do siebie ani innych, nie posiada uczuc ani zasad moralnych i skrzywdzi kazdego faceta jakiego spotka na swej drodze. Chlopak jest sam sobie winny, mozna to bylo zobaczyc a nie myslec chu...
Drugi przyklad dziewczyna poznaje faceta , przystojny zadbany, lubi party, "wino" i kobiety. nie chce sie rozpisywac co bylo dalej , zwlaszcza ze jedno pytanie w tej sytuacji powinno wystarczyc. Bedzie dobrym mezem i ojcem?
Tak ten swiat dziala tylko ja przez dlugie lata nie chcialem w to uwierzyc... pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ON_79
Gość
|
Wysłany: Sob 13:03, 13 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
Witam.
Trochę późno odpisuje ale odpisuję
Req….co do winy i kary – wiem czym zawiniłem i ponoszę karę, moja połowica też wie czym zawiniła i też ponosi za Swoje czyny karę (nie chce tego tu opisywać). Każde z nas się czegoś nauczyło/uczy, ale czy to wystarczy?? zobaczymy…
Czytając co piszesz odnoszę wrażenie, że jesteś o kilka kroków przede mną – czyli patrzysz już inaczej..chłodniej...z dystansem. Zapewne za jakiś czas i moje myślenie będzie bardziej stabilne i wyważone..ale teraz jest jak jest. Pewnie jakiś czas temu też myślałeś w inny sposób (no chyba, że od razu udało Ci się ze wszystkim uporać), poza tym u Ciebie życie chyba potoczyło się inną drogą niż chce aby było u mnie…
Być może za jakiś czas będę żałował, że Ciebie nie słuchałem albo (mam nadzieje) będę szczęśliwy, że poszedłem własną drogą…
Skoro wiesz przez co przechodzę (zakładam, że coś podobnego przechodziłeś), jak się czuję i jakie mną targają uczucia i mimo to decyduję się na to co robię to chyba oczywiste jest ile dla mnie ta Osoba znaczy (może za późno się zorientowałem…), mam nadzieje, że Ona też zrozumie co prawie zaprzepaściła… No ale tu znów ten CZAS…
Czy wiem jak się zabrać do „naprawy”?? nie wiem czy wiem ale zdaję sobie sprawę, że nie tylko ja jestem winny więc nie tylko ja mam to naprawiać. Wiem co było i co chcę odbudować. Wiem, ze nie będzie tak jak kiedyś ale wiem jak może być. Mam nadzieję, że ludzie uczą się na własnych błędach i następnym razem zastanowią się dwa razy zanim zrobią coś głupiego. Poza tym...co gorszego może mnie spotkać ?? Tak wiem...to samo ale poprzedzone moimi staraniami...czy wtedy zrozumie to… no staram się nie myśleć o takiej ewentualności (choć ciężko nie brać tego pod uwagę...)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
_Req_
Stały bywalec
Dołączył: 25 Kwi 2014
Posty: 317
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Opolskie, Bawaria
|
Wysłany: Sob 20:42, 13 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
Witajcie:)
ON_79 nie chce Cie zachecac ani zniechecac do jakichkolwiek dzialan w kierunku zachowania twojego zwiazku. Wydaje mi sie tez ze z tego co pisze potrafisz wyciagnac przydatne dla Twojego przypadku informacje a reszte poprostu odrzucasz. Zwlaszcza ze dobrej rady na Twoja sytuacje nie ma niestety.Tak samo bede sie ardzo cieszyl jak Ci wyjdzie to co zamierzasz.
Nemozliwe tez jest dac jakies sensowne i konkretne wskazowki, wiec kazdy kto to czyta na podstawie znajomosci siebie i swojego partnera powinien sam zastanawiac sie nad tym ktora z nich dla jego zwiazku wchodzi pod uwage a ktora calkowicie sie nie nadaje.
Postaram sie zebrac kilka faktow.
To co sie stalo to juz przeszlosc.
Przeszlosc ma wplyw na terazniejszosc.
Czlowiek rzadko sie potrafi zmienic ale potrafi sie kontrolowac.
Uczucie nie jest dobrym doradca, najlepszym jakiego masz jest rozum.
Nigdy nikt nie zmieni drugiej osoby.
Rozgrzebywana rana sie nie goi.
Kary pogarszaja samopoczucie, ale rzadko spelniaja dobra role wychowawcza.
Wiecej dowiesz sie o czlowieku obserwujac jego zachowanie niz rozmawiajac z nim.
Posklejane naczynie rzadko spelnia dobrze swoja role.
Jesli masz zamiar byc szczesliwy, zacznij dzisiaj bo moze braknac Ci czasu.
Najpierw chyba jednak odpisze na posta:)
Masz racje nie opisuj jakie kary ponosicie bo to juz zbyt prywatne:)
Wina w zwiazku zawsze lezy po srodku tworza ja tysiace malutkich bledow ktore po czasie prowadza do takich a nie innych sytuacji. Wiec nie ma sensu rozmawiac o tym co sie stalo jezeli ktos ma ochote to powinien zdawac sobie sprawe ze ustalanie kto jest bardziej lub mniej winny po pierwsze nie zmieni tego co sie stalo po drugie doprowadzi do pogorszenia nastroju a co za tym idzie do jeszcze wiekszego oddalenia sie od siebie.
Z kara to jest tak... jesli ktos zrozumial ze zrobil zle, kara nie jest mu potrzebna. Jesli nie zrozumial, karanic nie da. Wiec nie karajcie sie zbytnio bo szkoda zycia, a czas tracony na kary mozna duzo przyjemniej wykorzystac.
Po zdradzie fizycznej ja osobiscie udalbym sie i zaciagnal partnerke do lekarza i zrobil badania na Aids i choroby weneryczne. Licho nie spi.
Czy sie czegos nauczyliscie ...czas pokarze.
Teraz faktycznie patrze z dystansem, tez nie cieszy mnie fakt ze Twoja droga prowadzi Cie tam gdzie Cie prowadzi i oby doprowadzila Cie w miejsce w ktore chcesz dojsc. Nie bedziesz zalowal ze mnie nie sluchales, ale bedziesz zalowac ze przez dluzszy czas odlaczyles sie od zycia i trwales w chaosie emocjonalnym zamiast zaczac jak najszybciej myslec konstruktywnie. Wtedy pojawiaja sie odpowiedzi i wyjscia ktore sa dobre dla Ciebie i poprawiasz swoje samopoczucie. Nad tym pracowalbym intensywnie i szybko.
Z ta wlasna droga to chyba CIe zmartwie... taka droge wybiera zdecydowana wiekszosc... niektorzy ida nia krotko a niektorzy no coz proboja latami... w wiekszosci skutek jest taki sam.
To ile ta osoba dla Ciebie znaczy to takie oczywiste nie jest...zeby to zauwazyc potrzeba spokojnego umyslu zeby trzezwo i wywazenie ocenic sytuacje a Ty w tej chwili nie jestes do tego zdolny, zreszta swierzo po takich przezyciach nikt nie jest. Na tym ze ktos cos zrozumie nie budowalbym przyszlosci. Nie zaprzeczam jednak ze byloby to fajne...
No i slowo klucz z nawiasu... za pozno...
Czasami jest juz wlasnie za pozno i warto sie z tym pogodzic. Jest tu coprawda duzo pozytywow. Wychodzac z takiego zwiazku uczysz sie nie popelniac takich bledow jakie popelniales wczesniej i nastepny zwiazek ma wieksze szanse powodzenia. Taka kobieta uczy sie tego samego. Oczywiscie nie kazdy sie uczy, ale ten kto chce sie nauczy:)
Cytat: | Czy wiem jak się zabrać do „naprawy”?? nie wiem czy wiem ale zdaję sobie sprawę, że nie tylko ja jestem winny więc nie tylko ja mam to naprawiać. |
Nie tylko Ty.... ale ktos musi zaczac i w jakis sposob zachecic doo "naprawiania" czas niczego nie naprawi. A tak jak piszesz jakby nie bylo nie bedzie juz NIGDY tak jak kiedys.
Co gorszego moze CIe spotkac.... hmmm... jakby to ujac w tej chwili patrzysz na pieklo na zdjeciu (a wydaje Ci sie ze w nim siedzisz. To co sie stanie pozniej jesli Ci nie wyjdzie to bedzie pieklo. Wspomne jeszcze ze nie kazdy ma tyle szczescia zeby z niego w jakis sposob wyjsc.
Z tym ze ludzie robiac cos glupiego, zastanawiaja sie pozniej 2x zanim to jeszcze raz zrobia... na tego konia bym nie stawial.
zawsze najtrudniej sie przemoc pierwszy raz, pozniej juz jest z gorki. Nie chce Cie tu rozczarowac ale raczej takimi kategoriami mysli wiekszosc spoleczenstwa.
Co do Twojej sytuacji, jesli naprawde chcesz sprobowac to powinniscie zmienic calkowicie swoje zycie. No i fachowa pomoc bylaby wskazana. Nie jest to bajka a im pozniej zaczniecie cos robic tym mniejsza szansa ze sie uda...
Jeszze jedna bardzo wazna rzecz jak bedziecie odbudowywac zwiazek, poswiecaj jak najwiecej uwagi dzieciom, Badz dla nich baw sie z nimi traktuj jak kolegow bo to one tak naprawde bardzo cierpia w tej sytuacji a po rozpadzie zwiazku(ewentualnym) tez one odczuja najwieksze skutki.
Jesli to mozliwe bawcie sie i szalejcie cala rodzina to laczy ludzi. Pomagaj w domu. Od czasu do czasu komplemencik czy kwiatek. Duzo sie usmiechaj. To pomoze, ale i tak nie da gwarancji ze wszystko sie ustabilizuje
Powodzenia:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ON_79
Gość
|
Wysłany: Wto 17:22, 23 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
Hej.
Widzę co piszesz i gdzieś w głębi duszy z wieloma rzeczami się zgadzam...też tak myślałem kiedyś, że tak jest...że tak bym zrobił.
Wiem, że nie myślę do końca racjonalnie bo nie mogę się jeszcze zdystansować odpowiednio...pewnie niektórych rzeczy nie chce zauważać.
zdałem sobie sprawę co jest dla mnie ważne (no OK. teraz mi się tak wydaje ale właśnie liczy się teraz) i zrobię wszystko aby było dobrze.
Jest takie powiedzenie (może nawet cytat) : "Jeśli nie chcesz ponieść trudów walki, to poniesiesz koszty straconych szans."
zapewne z czasem się zmienię i będę na to patrzył inaczej..ale teraz, pomimo, ze jest ciężko, walczę..walczymy
Ciężko jest ufać i wierzyć ludziom jak się doświadczyło takiego czegoś..człowiek nie chce być ponownie zraniony - to dla mnie teraz największy problem. Właśnie z nim teraz muszę się mierzyć...
Co do zmiany życia... no ciężko jest tak sobie zmienić...niby co można ??
zmieniłem pracę aby każda wolną chwilę spędzać razem. Wspólne wyjścia, kwiaty, prezenty...tego nie zmienię...to było... może za mało(teraz jest za dużo).
znajomi?? no większość się rozjechała...poza tym nawet gdybym chciał wyjść z kolegami to raczej ciężko mi się bawić to raz a dwa to każdą chwilę chcę spędzać z rodziną..
Ciężko jest nie wracać do tego co było...niby wszystko jest OK, wszyscy się uśmiechają jest prawie jak kiedyś...i nagle nachodzi Cię refleksja : "czemu? czy warto było zaprzepaszczać to wszystko? itp."
Na razie jest OK i jednocześnie mam tyle wątpliwości, ze masakra...ale jakoś kolejne dni mijają...a ja czekam..
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
_Req_
Stały bywalec
Dołączył: 25 Kwi 2014
Posty: 317
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Opolskie, Bawaria
|
Wysłany: Wto 18:53, 23 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
Witam:)
Czytamco piszesz i nawet juz nie chce zebys sie ze swoich postanowien wycofywal. Mam nadzieje ze tylko sie sparzysz a nie sploniesz.
Kiedys myslales tak jak ja....
kiedys to znaczy jak swiat byl w porzadku i potrafiles myslec konstruktywnie...
Nie chcesz zauwazac... jak przed Toba stanie niedzwiedz to zapewniam CIe ze jesli zamkniesz oczy on nie zniknie... Wiec teraz patrz, zauwazaj. To moze duzo pomoc.
Zdales sobie sprawe co dla Ciebie wazne? dopiero teraz? Mysle ze to co jest wazne bylo wazne i kiedys.
Co do cytatow... sa najrozniejsze i mozna je w najrozmaitszy sposob wykorzystywac... Tego cytatu nie trzymalbym sie zbytnio w Twojej sytuacji.
Walcz o SWOJE szczescie. O cudze sie nie da.
Widze ze opisujesz jak dobrze Ci wychodzi, jak ciezko zaufac i uwierzyc znowu....jak jest ok i zarazem masz watpliwosci...
Szczerze nie widze nic ok w tym co opisujesz.
Powiem tylko ze nie zapomnisz nigdy i nigdy nie bedzie mniej bolalo.
Poprostu z czasem jak juz nie bedziesz mial kontaktu z ta osba(przynajmniej czestego) zauwazysz ze potrafisz sie znowu smiac ze sa tysiace ludzi ktorzy zasluguja na to zeby byc dla nich milym, bo oni sa mili dla Ciebie.
Po tym co piszesz nie wydaje mi sie zebys byl szczesliwy, czy nawet zrelaksowany, czekasz? na to kiedy bedzie nastepny wyskok?
Wlasnie jest ciezko i nigdy duzo lepiej nie bedzie.
Kiedy warto walczyc a kiedy nie kazdy powinien decydowac sam.
Jesli kobieta ma zainteresowanie meza i wsparcie a mimo wszystko robi cos takiego nie jest warta zadnych szans ani prezencikow...
Ja jesli znajduje skrzynie ze "skarbem" upewniam sie czy jest pelna zanim zaczne o nia walczyc.
ROzumiem ze chcesz(jak kazdy czlowiek na swiecie) walczyc o lepsze jutro dla siebie. Tylko czy to co w tej chwili robisz i jak sie czujesz to wlasnie lepsze jutro?
Pozdrawiam
Naprawde chcialbym zeby wlasnie Tobie sie udalo. Znam jedna taka pare ktorej sie udalo, tylko to udalo to chyba troche przesadzone okreslenie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
_Req_
Stały bywalec
Dołączył: 25 Kwi 2014
Posty: 317
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Opolskie, Bawaria
|
Wysłany: Śro 17:50, 24 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
Odkad napisales pierwszego posta nie wychodzi mi ten temat zbytnio z glowy.
W sumie prawdopodobnie sie myle z tymi pogladami ale mysle ze po zdradzie sa 3 opcje ktore ludzie moga wybrac:
Rozstac sie. Najlepsza opcja dla obu stron najprawdopodobniej
Zostac razem i nic z tym nie robic. Olewac is eudajac ze jest dobrze i co chwile dzikie awantury lub stworzyc luzny zwiazek, jestesmy ze soba ale kazdy pieprzy co mu pod reke podejdzie.
Ostatnie wyjscie to zostac ze soba i naprawic zwiazek, najciezsze i wynik watpliwy ale niby mozliwe (poszperalem troche).
Problem w trzecim przypadku wydaje sie przejrzysty... ktos kto zdradzil jest winny a drugi jest poszkodowany... niby proste mamy winnego tylko co z psychika? to przez to nie wychodzi, przez psychike i to nie jak myslalem poszkodowanego ae ego ktory zdradzil(oczywiscie jesli to porzadna osoba nie degeerat). Poszkodowany przechodzi 5 faz i po nich zaczyna byc wszystko normalnie (bol zostaje ale to drobnostka, bo sa coraz czestsze momenty w ktorych przez radosc sie o nim zapomina)
Wiec fazy poszkodowanego to: szok- jak moglo mi sie to przytrafic to niemozliwe, czemu mi to zrobil/a itd.
Nastepnie zlosc (nie bede sie tu rozpisywal)
Pozniej szukanie winy w sobie- to jest trudny okres latwo mozna stracic poczucie wlasnej wartosci i popasc w depresje.
pozniej wstepna akceptacja i na koniec akceptacja. Jak poszkodowany pomyslnie przejdzie te fazy bedzie tylko lepiej.
Inaczej sie sprawy maja jesli zdradziles/las na poczatku czesto nie wiesz czemu... poprostu jakos wyszlo. obojetnie czy bedziesz uczciwy/a czy nie zaczyna sie niszczenie psychiki. Zdrajca ma wyrzuty sumienia i niekiedy sa one tak mocne ze zaczyna sie staczac spolecznie.
WIedzac to dochodze do wniosku ze 3cia opcja jest mozliwa:) ale....
Zdradzony-musi przejsc wszystkie fazy(o ktorych pisalem wczesniej) i wybaczyc. Wybaczyc znaczy nigdy nikomu o tym wiecej nie wspomniec(nawet zdrajcy-to byloby najgorsze) Zdradzony rowniez powinien przeprowadzic rozmowe ze zdrajca i powiedziec cos w tym stylu(pewnie lepiej brzmialoby to z ust fachowca ale pokusze sie na moj przyklad):
Sluchaj wiem co sie stalo i bardzo mnie to bolalo i jeszcze boli ale kocham CIe i chce zebysmy sprobowali od nowa. Postanowilem Ci wybaczyc i nie chowam urazy mam nadzieje ze Ty sobie tez juz nie bedziesz zaprzatac tym glowy wiecej. Chce zebysmy oboje o tym co sie stalo zapomnieli i zaczeli calkowicie od nowa. Fajnie np. w obecnosci bliskich odnowic slowa przysiegi malzenskiej lub i bez bliskich przy fajnie przystrojonym stole przed kolacja. Osoba zdradzajaca musi wiedziec ze wybaczone zostalo i nie bedzie nic naprawiane tylko startujemy oboje od zera. Jezeli ktorekolwiek zawiedzie ...zwiazek sie sypnie i nie ma nawet co myslec o 3ciej probie.
No w koncu to z siebie wyrzucilem pozdrawiam
aaaaa jeszcze cos chyba jednak bez fachowej pomocy nie probowalbym ,bo chodzi o dwie osoby rozchwiane emocjonalnie a tu latwo o blad.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Marynia
Gość
|
Wysłany: Śro 18:08, 24 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
Czytam i czytam i........czytam .Faktycznie ,porady tutaj są przemyślane ,przeanalizowane ,tylko życie lubi zaskakiwać i to BARDZO!
Ileż to razy mamy plan działania ,postępowania i wszystko się wali ,bo wystarczy ,że jeden klocek domina się wyłamie i nasze plany biorą w "łeb".
Bohater tego wątku musi sam dojść do przyszłych swoich postępowań ,to jego życie ,jego Rodzina i jego dylematy .
Poprosił nas ,swoich czytelników o spojrzenie na jego problem z naszej strony ,bo każdy z nas ma jakieś tam swoje doświadczenia i myślał ,że może coś znajdzie dla siebie ,ale to jego wybór .
Co zrobi ,jak postąpi ,to nam nic do tego ,możemy Go tylko wspierać ,aby wszystko ułożyło się po jego myśli .Tego mu życzę ,bo naprawdę
"fajny z niego gość "!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ON_79
Gość
|
Wysłany: Śro 20:48, 24 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
„fajny z Niego gość”…. I co z tego??
Ktoś mi kiedyś powiedział, że się nie nadaje do tego świata
Jestem zbyt porządny i zbyt się trzymam zasad… rodzina ponad wszystko, zawsze można na mnie liczyć, uczciwość i honor na pierwszym miejscu, zbyt się wszystkim przejmuje, konsekwentny w działaniu i tak dalej.
Życie było prawie sielanką, z każdymi problemami radziliśmy Sobie, z przyjemności się cieszyliśmy i tak dalej... i co ?? Mało ?? Czego te Kobiety chcą??
W pracy i nie tylko spotykam różnych ludzi… kur….y, złodziei, pijaków, dziwkarzy z rodzinami i co ?? niczym się nie przejmują..żyją szczęśliwi i na wszystko mają „wyrąbane”…
Nie chce się w jakiś sposób dowartościowywać jaki to ze mnie zarąbisty gość..ale uważam, że nie służyłem na takie coś...myślę,że wiele osób nie zasłużyło na takie coś…
Jak widać bycie fajnym, dobrym, uczciwym i tak dalej nie zawsze coś daje w tym popierdzielonym świecie...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
_Req_
Stały bywalec
Dołączył: 25 Kwi 2014
Posty: 317
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Opolskie, Bawaria
|
Wysłany: Śro 21:56, 24 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
Nikt nie zasluzyl na taki los. Spoleczenstwo sie degeneruje i taki los spotyka coraz wieksza liczbe osob. Mozna szukac winnych, mozna tez zaczac patrzec na swiat taki jakim jest naprawde i sie w nim odnalezc. Fajnie sie opisales: porzadny, trzymajacy sie zasad. Rodzina, honor i uczciwosc =nudziarz.
Na pytanie czego kobiety chca nie ma odpowiedzi... one same tego nie wiedza. Trafne powiedzenie to: kobieta zmienna jest.
Znam lepsze powiedzenie : Za kazdym czlowiekiem sukcesu stoi silna kobieta.
Teraz troche z innej beczki.
To ze sie przejmujesz i to w dodatku zbyt nie jest zaleta i mam nadzieje ze zdajesz sobie z tego sprawe.
Poza tym ktos Tobie powiedzial ze nie nadajesz sie do tego swiata. Moje pytanie : czy ktos kiedys tak powiedzial Twojej zonie?
Dalej mysle ze nic nie bierze sie z niczego. Wychodza nasze zaniedbania i nasze sklonnosci do idealizowania swojego swiata.
Marynia i tu wlasnie nie zgodze sie z Toba co do tego ze zycie lubi nas zaskakiwac. To nie zycie nas zaskakuje tylko my nie patrzymy uwaznie, wylaczamy myslenie i wtedy dzieje sie to ze wskutek wlasnych zaniedban dochodzi do takich a nie innych sytuacji. Oczywiscie mozna sie gnebic i twierdzic ze to los ze klocek domina.
Moze i masz racje ze tu chodzi o niego ale ten post jest ogolnie dostepny i moze komus calkiem przypadkowemu sie cos z niego przyda.
W zwiazku dwojga ludzi poza tym nie tylko jest wazne co zrobi jedno, ale rowniez co zrobi drugie. Dlatego to takie trudne. Jesli wszystko od niego by zalezalo mialby super szczesliwa rodzine. Ale tak nie jest.
Z tym wsparciem to tez jest tak jakby na wyrost. Ja nie mam pojecia jak wesprzec czlowieka w takiej sytuacji.
No i na koniec do zastanowienia sie;)
Moge po swojemu poukladac rzeczy w szafce. Potrafie zaprojektowac i wybudowac dom po swojej mysli. Nigdy nie uloze zycia z drugim czlowiekiem po swojej mysli, chyba ze bedzie to nieszczesliwy niewolnik.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ON_79
Gość
|
Wysłany: Wto 15:07, 01 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
_Req_... mógłbym nazwać Ciebie pesymistą, Ty zapewne powiesz, że jesteś realistą. Siebie bym nazwał optymistą, Ty zapewne (delikatnie) nazwiesz mnie naiwniakiem . Marynia sprawia wrażenie realistki z nastawieniem optymistycznym.
Każda osoba jest inna i inaczej patrzy na świat, z mniejszym lub większym dystansem, każdy ma inne doświadczenia.
Masz racje, być może za jakiś czas podzielę los innych, którzy byli w podobnej sytuacji..być może. Może mi się uda. Być może sam zmienię zdanie za jakiś czas...tego nie wiem..tego nikt nie wie.
Na chwile obecną wiem, że i tak bym nikomu innemu nie zaufał więc i tak muszę nauczyć się ufać...bez względu na to z kim będę spędzał resztę życia...
No chyba, że zostawić wszystko i zacząć od nowa najlepiej z osobą, która podobnie została skrzywdzona i doskonale wie co to ból... i wiedząc to nie skrzywdzi tak drugiej osoby... hmmm, to też jakieś wyjście....ale życie to nie koncert życzeń .
Ludzie się zmieniają...na gorsze... no to i na lepsze też chyba?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
_Req_
Stały bywalec
Dołączył: 25 Kwi 2014
Posty: 317
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Opolskie, Bawaria
|
Wysłany: Śro 0:10, 02 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Witam ponownie:)
Moglbys i mozesz nazwac mnie pesymista:) to tylko nazwa. Chcialbys zebym powiedzial ze jestem realista. W sumie nigdy sie nad tym nie zastanawialem ale realista bym sie raczej nie nazwal. Jesli mialbym cos do siebie przylepic to nazwalbym sie pragmatykiem raczej.
Co do oceny Ciebie hmmm... nie uzylbym tez zadnego z okreslen ktore sam przedstawiles. Sposob w jaki sie zachowujesz jest zauwazalny u wszystkich ktorzy znalezli sie w podobnej sytuacji(ooprocz wyjatkow). Nie jest to ani optymizm ani nic podobnego. Wydaje mi sie ze jest to jakiegos typu reakcja organizmu na takie a nie inne przezycia. O Maryni nie jestem w stanie nic powiedziec na podstawie tego co do tej pory napisala:)
Nie jestem jasnowidzem ale zapewniam Cie ze czas pokarze co cie czeka. Moze bedziesz mial ochote sie z tym podzielic za jakies 3-4 lata:)
Jesli chcesz cos osiagnac to przestan to kojarzyc z negatywnymi slowami musze nauczyc sie ufac brzmi bardzo brzydko, ale to tez tylko moje zdanie.
Wiele lepiej brzmialoby : chce nauczyc sie ufac od nowa, albo bede sie od nowa uczyl ufac. Mowisz ze jestem pesymista aja ufac ludziom potrafie:)
Zwiazek dwoch skrzywdzonych ludzi to tez nie jest rozwiazanie.
Zycie to faktycznie nie koncert zyczen bo bez pracy nie ma kolaczy. Wiec trzeba nad soba pracowac(nie nad innymi). Ludzie sie zmieniaja.... moze i sie zmieniaja a moze nie:)
Pozdrawiam:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|