|
www.depresjastop.fora.pl Forum dla poszukujących kontaktu w trudnych chwilach
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Bibi
Użytkownik
Dołączył: 28 Mar 2016
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 2:14, 28 Mar 2016 Temat postu: Proszę o pomoc, czuje że koniec już jest blisko. |
|
|
Witam. Piszę do Was, bo jestem w takim stanie, że już nie wiem, czy to ja zwariowałam, czy otoczenie wokół mnie. Moje życie coraz bardziej się pogrąża w czarnej otchłani, żeby nie dwuletnia córcia, chybabym ze sobą skończyła, tylko ona mnie trzyma przy życiu. Mam 32 lata, dużo w życiu przeszłam, pochodzę z rozbitej rodziny, matka nigdy nie miała dla mnie czasu, musiała zarobić na chleb, ojciec alkoholik, rozstali się gdy miałam 4 latka, bił ją. Pózniej chciała za wszelka cenę zbudować mi dom i wiązała się z facetami, którzy tez lubili wypić, ona prowokowala a oni ja bili, wszystkiego byłam świadkiem, nieraz uprawiała seks przy mnie, było to dla mnie obrzydliwe, chyba przez to mam uraz do zbliżeń. Potem gdy dorastałam burza hormonów spowodowała ze bardzo się zbuntowalam mamie i wpadlam w nieodpowiednie towarzystwo jak miałam lat 15 piłam, brałam narkotyki, byłam zgwałcona (na imprezie upilam się poszłam do drugiego pokoju przespać sie, a jakiś chłopak wszedł zamknął drzwi i je przytrzymywal i zrobił co swoje, ja nie miałam siły nawet sie ruszyć mimo ze sie ocknelam. Nikomu o tym nie powiedziałam, bałam sie, wstydziłam sama siebie). Potem spotkałam na swojej drodze przyjaciela, dawna miłość, uczucie odżyło. Wyszłam na prosta. Jesteśmy 5 lat po ślubie, w związku od 10 lat, od roku mamy córeczkę. Mieliśmy z nią duży problem od samego początku - nieprzespane noce ( do tej pory), ulewania, alergie, kolki, niedojrzałość ukladu nerwowego, nieumiejętnie zajmowaliśmy sie nią bo bardzo dużo płakała. To tak zgrubsza. Mam wrażenie ze miedzy mną a mężem jest ogromna przepaść, wiem ze teraz przechodzimy kryzys odkąd urodziła nam sie córka i problem w tym ze nie potrafimy go rozwiązać i jestesmy coraz dalej od siebie. Mąż jest porywczy, zawsze był, ale jakoś radziliśmy sobie z tym, gdy jest cos nie po jego myśli to rzuca się przeklina, mówi ze zniszczy kogoś lub coś, nieraz mówi ze " pierdolnie pilotem w tv" bo np coś sie zawiesiło poraz któryś w tv. Każdy trudniejszy problem gdy w życiu się pojawia to reaguje agresją słowną, że to "rozpierdoli" tzn wcześniej nie wyglądało to aż tak i było zadkoscia, teraz raz w tygodniu to jest norma. Przed rodzina - mama, tata, babcią, siostrą potrafi się hamować, jest wtedy wesoły, szczęśliwy, tez porywczy, ale jakiś łagodniejszy, potrafi się hamować, ale w domu, niestety nie, nawet z dzieckiem na rękach potrafi używać takich słów. Mam wrażenie że jest bardzo niedojrzaly, lubi grać w playstation, oglądać filmy. Odkąd urodziła sie córka jego obowiązkiem jest zabawa z córką i co drugi dzień ją wykapie. Kilka razy w życiu ja przewinal. Poza tym ciagle pracuje, wyjezdza w delegacje i często go nie ma, teraz jużmniej a jak jest to sie kłócimy tylko, bo on jest zmęczony po trasie, a ja ciagle coś od niego chce, nawet gdy chce porozmawiać bo mi tego potrzeba, siedzę non stop sama z dzieckiem, to on mówi ze nie chce mu sie ze mną gadać, bo jest zmęczony i mówi żebym dała mu święty spokój. Przez większa cześć naszego związku były awantury miedzy nami o jego rodzine, dużo czasu z nimi spędza, ja byłam i jestem na diecie ze względu na dziecko bo ma alergie, a on mi potrafił powiedzieć, ze idzie na obiad do rodziców, a ja to sobie sama ugotuje, mieszkają 3klatki od nas, bo go zaprosili, no ale dla mnie nie maja nic, bo jedzą głownie wieprzowinę. A ja w domu nie mam co na obiad do zjedzenia. Ale on w tym nie widział problemu bo moze pojechać dla mnie po mięso do sklepu i sobie zrobię i sama zjem, a my zaoszczędzimy pieniądze na tym, ze on zje obiad u rodziców. Chyba tylko ja widzę ze on przesadza. A on mi wmawia ze to ja wyolbrzymiam. Zawsze wszelkie rozmowy aby było lepiej ja inicjowałam, on tylko siedział oglądał lub grał i czekał aż mi przejdzie i problem sam zniknie. Zawsze mówiłam z płaczem co mnie boli a on i tak upierał sie przy swoim, aż w końcu dla świętego spokoju przyznawał mi racje i było dobrze przez jakiś czas do następnego razu. Po pewnym czasie już nie umiem z nim rozmawiać i wcześniej pomimo mych przykrych doświadczeń to zawsze starałam sie byc spokojna, ale chyba przejęłam od niego te zachowania i stałam sie agresywna na przemian z depresją. Bez przerwy jestem smutna, tylko bym płakała, nic mi sie nie chce, straciłam poraz kolejny sens w życiu, kiedyś tryskalam energia kochałam życie, chciałam cały czas żyć lepiej niż moja mama. Ale niestety... Na początku nie mogliśmy bez siebie żyć, często sie kochaliśmy. Teraz od 2 lat sporadycznie współżyjemy nie mam satysfakcji z kochania, mąż nawet sie nie wysili, aby mnie zachęcić, tylko pytanie pokochamy się albo może seksik i odrazu przechodzi do rzeczy, zero namiętności, pomimo ze rozmawiałam wielokrotnie ze ja potrzebuje aby było romantycznie i namiętnie. On to puszcza mimo chodem, nie wie co ma zrobic, jak bym mu kazała w kosmos polecieć i następnie to samo pytanie. Mam wrażenie ze ja robię ciagle cos złe, kiedy to ja sie tak staram żebyśmy byli jak normalna rodzina. Kiedy trzeba cos przygotować on sie nie angażuje, ciagle zmęczony, albo cos innego teraz robi. Mama moja nie ma dobrych relacji z moim mężem bo on widzi, że jej całe życie tylko o pieniądze chodziło, mama ma o mnie mniemanie, że to dzięki niej wyszłam na ludzi, a o mężu ze jest bardzo niedojrzaly. Kłócimy sie przy dziecku. Maź nie gotuje, nie karmi, nie przewija ostatnio, jak poprosiłam zeby córkę nakarmił to zjadła 5 łyżeczek powiedziała ze nie chce o 15 i do spania jej nie dał nic do jedzenia, picia a ostatni pełny posiłek zjadła o 12 zupe, kompletnie nie interesuje sie potrzebami córki, ewentualnie pobawi sie z nią lub wyjdzie z nia na spacer raz w miesiącu, zrobi zakupy i odkurzy jak jest już bardzo brudno. Tak jest w kółko, a ja mu mowię, tłumacze, proszę,krzycze i nic do niego nie dociera, jak grochem o ścianę, czuje sie w tym wszystkim bardzo samotna, szkoda mi mojej córeczki. Ja sama wychowałem sie w agresywnej rodzinie, potem w niepełnej i widzę, że ją czeka to samo. Proponowałam mężowi terapie, ale on twierdI, ze JEMU potrzebna nie jest (egoizm). No i jestem teraz miedzy młotem a kowadłem. Już nie wiem co mam o tym myśleć, czuje zewszyscy robią mi pranie mózgu... Już dłużej tak nie moge... 15 lat temu próbowałam sie zabić i nie chce zeby te myśli wróciły, ale czuje że są blisko... Błagam pomóżcie. Boje sie iść i bezpośrednio prosić o pomoc psychologa nie mam odwagi czuje sie stłamszona.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
_Req_
Stały bywalec
Dołączył: 25 Kwi 2014
Posty: 317
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Opolskie, Bawaria
|
Wysłany: Pon 7:56, 28 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Witaj Bibi na poczatku powiem tylko szukaj natychmiast psychologa tego jest zbyt duzo zebys mogla poradzic sobie sama a i przez forum mogloby to trwac wieki i nie wiadomo z jakim skutkiem. Z tego co opisujesz to duzo sie stalo w Twoim zyciu. Wspomne tu ze dosc dobrze opisalas swoja sytuacje, mozna sobie to wszystko wyobrazic:). Dopuki jego agresja jest ogolna i nie skierowana bezposrednio przeciwko Tobie i coreczce mysle ze mozna cos z tym zrobic ale trzeba sie spieszyc. Na poczatku poszukaj psychologa tylko dla siebie to wazne. Kolejnym krokiem bedzie oczywiscie wspolna terapia dla was obojga, ale do tego potrzebujesz psychologa zeby pokazal Ci jak rozmawiac zeby zostac wysluchanym. Glownie chodzi o stanowczosc w glosie, bez zlosci czy uleglosci a tego nie da sie pocwiczyc piszac. Obwinianie siebie to tez normalna reakcja, ktora wyeliminujesz po sesjach u psychologa. To ze jego rodzina odciaga i ze z obowiazkami zostajesz sama tez jest zle, zmienia sie taka sytuacje stopniowo. Podzial obowiazkow jest dobry, jednak opieka nad dzieckiem nie powinna stawac sie dla nikogo obowiazkiem a powinna byc przyjemnoscia. Moim zdaniem o ile to mozliwe powinniscie zwlaszcza jesli chodzi o zabawy z dzieckiem sprobowac to robic wspolnie(jak nie da sie inaczej to chociaz od czasu do czasu).
Dzieci placza to normalne, pierwsze lata zycia dziecka sa poprostu wwykanczajace dla rodzicow. Czy to ze jej uklad nerwowy jest niedojrzaly to diagnoza lekarska?
Jego zachowania nerwowe w sposob jaki je opisujesz wydaja mi sie powodowane tym ze go wszystko przerasta, nie radzi sobie z sytuacja. O tym samym swiadczy fakt ze sie zamyka i nie chce rozmawiac. Do tego zeby sie ich pozbyc bedzie mu potrzebny rowniez psycholog. Zwlaszcza ze agresja moze i czesto tak jest ze sie nasila a po przekroczeniu pewnego progu nie ma juz odwrotu niestety.
Na niektore swoje watpliwosci i pytania mozesz znalezc odpowiedzi w roznych postach. Mysle ze jak zaczniesz cos robic umiejetnie to jest szansa zeby sie poprawilo:) w ostatecznosci poprawisz zycie swoje i corci:) ale chyba jest szansa ze dacie rade jako rodzina wiec jeszcze sie nie skreslaj. A co do samobojstwa ....hmmm... zycie i tak kiedys sie konczy wiec poczekaj do konca zobacz ile czlowiek noze jeszcze w zyciu zniesc;) Dla mnie to troche jak ksiazka, nie warto jej przerywac w polowie, nawet jesli zakonczenie nie bedzie takie jak bysmy tego chcieli.
W zakladce Refeksja na dzis niektore zagadnienia byly juz tez poruszone, wiec jak poskaczesz troche i poczytasz moze cos sobie wybierzesz.
Szukaj psychologa od wczoraj oni rzadko gryza wiec nie ma sie czego bac;) pozdrawiam serdecznie:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Bibi
Użytkownik
Dołączył: 28 Mar 2016
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 14:18, 31 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Bardzo dziękuję za ciepłe słowa i za poradę. Zrozumiałam, że sama sobie nie poradzę, zapisałam się do psychologa, ale wizytę mam dopiero 13 maja, a ciężko jest mi bardzo, mam strasznego doła, no cóż, może dam radę, muszę dla córki.
Pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
_Req_
Stały bywalec
Dołączył: 25 Kwi 2014
Posty: 317
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Opolskie, Bawaria
|
Wysłany: Czw 16:56, 31 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Hej Bibi:)
Fajnie ze juz zrobilas pierwszy krok i masz zalatwiony termin:) Znaczy ze Ci zalezy zeby cos zmienic a nie tylko uzalac sie nad soba, a przy okazji ile frajdy sprawia przelamanie sie;)
Z tym pierwszym terminem to faktycznie troche do niego daleko. Mozesz zadzwonic jeszcze raz i spytac czy jesli mieliby okienko, czyli jakas osoba odmowilaby termin czy mogliby zadzwonic i wtedy bys na jego miejsce wskoczyla. Czasami potrafi to przyspieszyc wizyte.
W miedzyczasie mozemy troche porozmawiac od czasu do czasu, czesto jestem raz dziennie ale nie jest to regola. Jesli masz na to ochote to ja nie mam nic przeciwko temu:) Forme mozesz sama wybrac, mozemy na forum lub przez pryw. jesli tak wolisz. Jedna zasada jesli sie zdecydujesz, zawsze sie zastanawiaj po tym jak cos napisze czy to dla Ciebie dobre, poza tym zasiegniecie drugiej opinii wskazane:)
Co do corci mysle ze dasz rade:) Poza tym mysle ze chcesz a nie musisz;)
No i corcia na pewno chce zeby jej mama byla szczesliwa i jak juz bedzie zeby ja mogla nauczyc jak byc szczesliwym:) Dzieci nie sa glupie i nawet jesli jeszcze nie potrafia chodzic czy mowic obserwuja rodzicow i koduja sobie ich zachowania. Jak juz to wszystko potrafia tez to robia. Ucza sie wiecej obserwujac nas niz sluchajac.
Wiec jak masz ochote to sie odezwij, od Ciebie zalezy czy w ogole i jak czesto:)
Pozdrowionka:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
modus operandi
Gość
|
Wysłany: Nie 14:38, 03 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Bibi, spróbuj zanim odwiedzisz psychologa takiej metody:
1. Zorganizuj opiekę nad dzieckiem na jakiś czas , najlepiej kilka dni. wiem wiem łatwo nie będzie ale się da, wierz mi.
2. Wyjedź z mężem gdzieś, w miejsce które lubicie obydwoje
3. Przez ten czas [uwaga teraz powiem coś strasznego i absolutnie nie feministycznego ] słuchaj męża, i staraj się go wspierać w jego decyzjach. Daj mu poczuć że jesteś z nim i za nim całą sobą. To da mu siłę i chęć żeby zmienić swoje spojrzenie. Swoje racje schowaj na ten czas do kieszeni. Jeszcze zdążysz się nimi podzielić
4. To że ucieka do rodziny świadczy o tym że tej rodziny mu brakuje, nie robi tego na złość po prostu potrzebuje ciepłego ogniska, miejsca gdzie może spokojnie wrócic, odpocząć, znaleźć swoje miejsce. Nie miej mu tego za złe.
Mężczyzna ma silne uczucia opiekuńcze. Jesli mu zawierzysz, zaufasz i będziesz go wspierać dostaniesz zapewne z nawiązką to co ofiarujesz.
Próba nie strzelba - daj znać jak poszło
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Morgana
Stały bywalec
Dołączył: 17 Mar 2016
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Anglia
|
Wysłany: Nie 15:08, 03 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Heja Bibi,
Twoj maz brzmi jak skonczony prostak i prymityw. Nic dziwnego, ze nie masz ochoty na "sexik". Tez bym nie miala. I nie znam zadnej kobiety, ktora w twojej sytuacji zareagowalaby inaczej.
Psycholog, ( czy raczej psychoteraputa/ counsellor) to ci pomoze, jak bedzie cos nie tak z toba. Z tekstu natomiast wynika, ze to nie w tobie tkwi problem.
Kazdy z nas jest inny, mamy rozne wartoscii priorytety, dlatego nie sposob wczuc sie w/ zrozumiec twoja sytuacje, postepowanie a juz tym bardziej doradzac. Co pasuje jednemu, niekoniecznie bedzie odpowiadalo innym.
Cala ta sytuacja, ktora opisalas w pierwszym poscie zwyczajnie mnie przerasta. Nie twoje przejscia z dziecinstwa, mlodosci, ale to co dzieje sie teraz. I ze w tym tkwisz, zamiast uciekac. Straszne.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
_Req_
Stały bywalec
Dołączył: 25 Kwi 2014
Posty: 317
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Opolskie, Bawaria
|
Wysłany: Nie 17:22, 03 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Wow ludziki jakbym czytal szowinieste i feministke....
i mysle ze nie tedy droga....
zaczne od modus operandi(choc szczerze niezbyt lubie jak ktos wchodzi jako gosc) Pierwsze 2 punkty sa dobre dla ludzi ktorych zwiazek byl szczesliwy przed pojawieniem sie dziecka. Poza tym nadal nie jest calkiem zrujnowany tylko coraz czesciej pojawiaja sie klotnie i inne objawy wskazujace na przemeczenie sytuacja. Co do 3 punktu Gdzie sien wychowywales/as? w sredniowieczu? nie ma demokracji jest dyktatura? To nie jest sposob na zycie dla nikogo. Kobieta zgadzajac sie z durnymi pomyslami meza bedzie sfrustrowana a jego przerosnie dopiero wszystko, poniewaz podejmowanie decyzji samemu jest wielkim obciazeniem. Kobieta zacznie go nienawidzic a on obarczony wszystkim zacznie sie dopiero wycofywac z zycia rodziny.
Co do 4 to ze ucieka swiadczy ze juz sie duzo zlego stalo a on nie byl na to przygotowany( nie dorosl i zostal dzieckiem dlatego do mamusi ucieka).Niestety szczegolnie w polsce produkuje sie duze dzieci ktore sobie w zyciu nie radza.
Chociaz nie jest to wcale zle co piszesz ale w tej sytuacji mysle ze nie jest rozsadnym posunieciem. Pod koniec postza wspomne o zaletach tego posta.
Morgana.... faceci to prostaki i prymitywy od poczatku istnienia ludzkosci, tacy jestesmy i albo sie to akceptuje albo nie. Niestety odnosnie seksu masz racje ...tez nie znam kobiety ktora w tych warunkach moglaby czerpac z niego przyjemnosc.
Co do problemu... w zwiazku zawsze problem wystepuje po obu stronach i im wczesniej zda sobie z tego sprawe tym bedzie szczesliwsza. Kobiety ktore "przyciagaja" do siebie alkoholikow lub bijacych zawsze beda tylko takich facetow poznawac nie wazne ile zwiazkow zakoncza i ile zaczna, dopuki nie zmienia siebie. Wiec jesli nie jest jeszcze paskudnie warto powalczyc i nie dla jakiegos faceta tylko dla siebie. Podczas wizyt u psychologa znajome srodowisko pomaga w cwiczeniach i zmianach siebie. Poniewaz zmiany siebie wywoluja zmiany w najblizszym otoczeniu wiec latwiej je zauwazyc na osobach ktore sie zna.
Piszesz tez o przerastajacej Cie sytuacji nie tej z dziecinstwa ale tej z teraz... tio co dzieje sie teraz ma podloze z dziecinstwa. To taka pulapka umyslowa. Cos co znam nie budzi we mnie strachu, cos noiwego budzi. Przez cale zycie widziala jak matka sie stacza poznajac samych chu...
stalo sie to znajome i w towazystwie podobnych osob czuje sie dobrze. Ci porzadni wzbudzaja negatywne uczucia. Zapewne rowniez umiejetnosci rozmowy u jej matki sa rowne 0. Bez porzadnych przykladow nie jest wcale latwo sie zmienic a moim zdaniem to prawie niemozliwe samemu.
modus operandi twoje rady sa nawet ok, zadna z nich glupia nie jest ale.. niue sprawdzaja sie w odniesieniu do 100% mezczyzn i poza tym w normalnych rodzinach mozna jedno czy drugie zastosowac jesli problemy i sprawy nie zaszly za daleko. Tu masz racje ze meuzczyzna jesli jest normalny ma silne uczucia opiekuncze i obowiazku oraz potrzebuje byc wspierany. Im dluzej trwa zwiazek tym bardziej sie facet stara... ale im bardziej sie stara tym bardziej go to przerasta i czesto zamyka sie w sobie i wylacza z zycia rodziny. Co z kolei prowadzi do rozpadu zwiazku.
Pozytywny rozwoj zapewnia w zwiazku:
Wzajemny szacunek, rozmawianie o waznych sprawach i wspolne podejmowanie waznych decyzji.Wzajemny szacunek to wyklucza ale wspomne ze nie mozna sobie nawzajem podwazac autorytetu przed rodzina, dziecmi, znajomymi. Szczegolnie mezczyzni ktorzy sie staraja odsuna sie od kobiet, ktore za ich plecami obrabiaja im tylek lub nadmiernie ich krytykuja(faceci sie staraja i nawet jak zle to robia to krytyki nie umia zbytnio przelknac bo sa slabi psychicznie).
Co do seksu... jesli kobieta na poczatku zwiazku popelnia blad podstawowy a mianowicie za szybko wskoczy z facetem do lozka to nie bedzie mogla pozniej liczyc na zbyt wiele czulosci z jego strony (to juz gdzies opisywalem a jesli nie to jest w filmiku seminarium)
W polsce dodatkowo trudno sie wspolzyje para poniewaz polacy z natury sa niezadowoleni i daza do perfekcji a w zyciu powoduje to tylko frustracje i zalamania a w rezultacie rozpady zwiazkow. Pamietajcie ze lepsze jest wrogiem dobrego. Nie traccie czasu na zrozumienie sie nawzajem bo to nie funkcjonuje, a wystarczy zrozumiec jak zachowuje sie facet i jak kobieta zeby wielu nieporozumien uniknac.
Jesli nie jest jeszcze u Bibi calkiem zle moga oddac corke do tesciow na jeden wieczor i gdzies wyjsc razem, ale tylko jesli jest jakas forma wypoczynku ktora oboje lubia. Inaczej jesli juz tyle wytrzymala wytrzyma jeszcze 2 miesiace
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Morgana
Stały bywalec
Dołączył: 17 Mar 2016
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Anglia
|
Wysłany: Nie 17:34, 03 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Req, my sie w teoretyczne rozwazania mozemy pobawiac w innych tematach. Nie chcialam sie rozpisywac, ani wchodzic glebiej co mysle o tej konkretnej sytuacji, zeby jeszcze bardziej nie dolowac autorki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
_Req_
Stały bywalec
Dołączył: 25 Kwi 2014
Posty: 317
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Opolskie, Bawaria
|
Wysłany: Nie 18:53, 03 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Kazdy czlowiek jest inny i kazdy postrzega dana sytuacje inaczej wiec pozostaja tylko teoretyczne rozwazania. Nawet psychoterapeuci nie sa w stanie ocenic sytuacji(moze udac im sie tylko wtedy gdy przekaz jest obiektywny), wiec dlatego nie doradzaja nikomu bezposrednich rozwiazan. Kazdy sam powinien przeanalizowac swoje zycie, sam podjac dobre dla siebie decyzje. Sam nauczyc sie wyrazac siebie znalezc swoje potrzeby i przyjemnosci oraz sam siebie szanowac. Tego mozna sie nauczyc. Pomijajac to czy dany zwiazek sie rozpadnie czy nie.
Cytat: | I ze w tym tkwisz, zamiast uciekac. Straszne. |
Ja np. mam duzo za malo informacji zeby taka teze wysunac. Jest to najwygodniejsze rozwiazanie i w niektorych przypadkach konieczne. Jednak jesli nie popracuje sie nad soba nie bedzie happy end-u, bo zawsze obie strony odpowiadaja za cala sytuacje. Wiec jak moze tylko odejscie poprawic komus zycie jesli dalej sie nie bedzie zmienial? Po drugie jesli sytuacja nie jest zbyt zaogniona jakie zagrozenia widzisz w ewentualnej probie? Ja osobiscie nie widze,jesli granice nie zostaly przekroczone. A jesli zostana wtedy mozna tez odejsc.
Mysle ze tez dolowanie czy poprawianie humoru nie jest wcale wazne... malo tego, samo w sobie jest niewskazane.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Morgana
Stały bywalec
Dołączył: 17 Mar 2016
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Anglia
|
Wysłany: Nie 19:04, 03 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
To nie jest porada ani wskazowka. Ten wycinek z mojego cytatu jest poprzedzony uwaga, ze kazdy z nas jest inny. Stad inne podejscie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
_Req_
Stały bywalec
Dołączył: 25 Kwi 2014
Posty: 317
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Opolskie, Bawaria
|
Wysłany: Nie 20:27, 03 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Nie gniewaj sie ale to jest sugestia jak dla mnie:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Bibi
Użytkownik
Dołączył: 28 Mar 2016
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 14:25, 17 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za pomysły, które przekazaliście. Niestety wyjazd na kilka dni z mężem bez córki nie jest możliwy. Męża ojciec to alkoholik i nie zostawię dziecka pod jednym dachem z takim człowiekiem. A moja mama mieszka w innym mieście 100 km ode mnie, studiuje co weekend i robi prawo jazdy, nie ma czasu na opiekę. Jeśli chodzi o robienie przez kilka dni tak jak mąż chce, nic nie pomoże, wielokrotnie tak robiłam - efektem było to, że zostawałam całkowicie sama, a mąż robił co chce, jego propozycjami wtedy jest spędzanie czasu w towarzystwie jego rodziców, siostry i jej męża (ciagle pije i pali trawę) oraz jego babci, żadnych innych pomysłów na spędzanie ze mną wolnego czasu. Myśli, tylko o swojej wygodzie, ja też zresztą straciłam motywacje i pomysły na ten czas. Mówiłam mu, że to mi nie odpowiada. To on uważa, że to że ja nie mam rodziny, to nie jego wina, że ja mu zazdroszczę, że on ma rodzine, że ja próbuje go rozdzielić od jego rodziny, ja na to że przecież ja z Bianką powinnyśmy być dla niego rodziną, to on twierdzi, że ja bym chciała, żeby on robił tylko to co ja chce, a to nie prawda. Zawsze chciałam żeby najpierw o nas pomyślał, a pozniej o nich. Np. od kilku tygodni, każdy weekend wygląda tak: piątek spotykamy sie z jego rodzicami albo babcia albo siostra z mężem zawsze razem piją, potem sobota cały dzien leży i nic nie robi bo zmęczony, a w niedziele kłócimy sie bo ja mu mowię, że mi nie odpowiada takie spędzanie czasu, to zasłania sie, ze nasza córka ma kontakt z dziadkami, lub z ciocią i jej córką ( siostra cioteczną) lub z babcią. To mój problem ze mi to nie odpowiada. On nic na to nie poradzie ze ma rodzine a ja nie mam. A do mnie przyjeżdża mama raz na 2, moze 3 tygodnie i posiedzi wieczorem 3 godziny, przenocuje i rano jedzie do pracy. A on widzi sie z rodzicami czasami codziennie. Im bardziej chce aby był samodzielny tym bardziej on wywiera na mnie presję, że ja mam mu wszystko mowić co on ma robić, a ja mam wrażenie, że muszę myśleć ciagle o dziecku i o nim, jakbym miała dwójkę dzieci.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Birdy
Stały bywalec
Dołączył: 20 Kwi 2014
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Nie 17:04, 17 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Musisz poczekać do wizyty u psychologa. Aczkolwiek ja bardziej radziłabym terapeutę bo psycholog niewiele może zrobić nie mówiąc o tym że on ci nie powie co masz robić.
Terapeuta z pewnością podejdzie do sprawy troche lepiej...
Mimo wszystko super że sie przełamałaś i zrobiłaś tą wizyte.
Dziwi mnie to, że kiedys wasz związek wyglądał inaczej a teraz twój mąż strasznie grymasi, jakby sam nie wiedział czego dokładnie chce..
Może on ma jakieś problemy o których ci nie chce powiedzieć... Może przerosło go to że został ojcem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Bibi
Użytkownik
Dołączył: 28 Mar 2016
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 17:14, 17 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Dzisiaj maż powiedział mi, że jest ze mną tylko dlatego, że mamy dziecko, gdyby nie ono to już dawno by mnie zostawił, ma mi do zarzucenia tylko to, że nie chce sie z nim kochać i dlatego on już nie chce ze mną być i nie wie jak długo to wytrzyma. Na terapie nie pójdzie, bo nie bedzie ktoś mu mówił jak ma żyć. Ja go kocham i chce z nim byc ale ja nie potrafię zmusić sie do kochania z nim, bo on mnie wciąż rani.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Bibi
Użytkownik
Dołączył: 28 Mar 2016
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 18:31, 17 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Mówi, że nie czuje ze mną już bliskości i nie bedzie sie starał bo ma mnie dosyć. My kompletnie nie rozumiemy się. Przypisuje mi zupełnie inne intencje. Widzę, że już jesteśmy skończeni, a on utwierdza mnie w tym, jednocześnie nie chce ani pracować nad sobą, nami ani sie rozstać, a ja już dłużej tak nie moge. Chciałabym zapaść sie pod ziemie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|