Autor Wiadomość
Sylwia
PostWysłany: Nie 9:48, 06 Lis 2016    Temat postu:

Odezwij sie, pogadamy, popiszemy Wink chetnie Cie wyslucham i podziele sie -wydaje mi sie ze podobnymi przezyciami Wink Sisi0913@interia.pl
_Req_
PostWysłany: Nie 16:44, 28 Sie 2016    Temat postu:

Tak to prawda oceniam po szczatkowych informacjach do ktorych dopisuje sobie na podstawie schematow i stereotypow reszte. W innym przypadku nie napisalbym polowy postow:) Nie znaczy to ze mam racje ani ze chce ja miec.
Poza tym ciesze sie jesli ktos potrafi mi otworzyc troche oczy:) Czytajac tego posta wyglada to troche inaczej. Jednak nie piszac wczesniejszego nie dowiedzialbym sie tego wszystkiego. Wiec cos za cos:) Wczesniej zastanawialem sie czy dopisac jeszcze ze od samego poczatku uprawialiscie seks, bo to jest ten stereotyp od ktorego sie starasz tak uciec.
Teraz widze ze nie byl to normalny zwiazek i facet tez skrzywiony.
Jednak taka wolna od moich stereotypow nie jestes.
Opieka nad calym domem, wybaczanie z milosci no i poczatek oparty na seksie.
Napisze tak przykromi ze na takiego kogos trafilas. Przykro mi ze widzac wszystko w sumie juz z poczatku nie staralas tego ogarnac rozumem tylko sluchalas serca. Rozumiem troche zwlaszcza ze po pierwszym seksie z nowym partnerem rozum sie wylacza.
Co do rady jesli Twoj zespol stresu pourazowego zwiazany jest z dziecinstwem uwazaj na partnerow... oczywiscie jesli tak jest to jest cos co znasz i czujesz sie przy kims kto jest agresywny dobrze(wiem jak to brzmi) dlatego znalazlas sobie faceta ktory cie bil. Dopuki sobie z tym problemem nie poradzisz to wlasnie tacy faceci beda Ci sie podobac. Wiec badz ostrozna no i z seksem bym czekal troche dluzej jednak;)
Poza tym jesli pracujesz daj facetowi wykazac sie w domu. Dopuki mu zalezy bardzo bo Cie poznaje i chce sie pokazac z jak najlepszej strony mozesz to wykorzystac. W ten sposob nauczysz go pomagac w domu i bedzie Cie bardziej szanowal, a wiec dwie pieczenie na jednym ogniu.
Tego ze nie bede ocenial na podstawie szczatkowych informacji nie bede obiecywac bo juz tak jakos mam. Chociaz nie nazwalbym w tym wypadku ocena a raczej teoria albo przypuszczeniem.
W kazdym razie chyle czola ze znalazlas odwage zeby to opisac, bo niejednej osobie moze otworzyc oczki bardziej niz moje glupawe posty;)
Gość
PostWysłany: Nie 15:16, 28 Sie 2016    Temat postu:

_Req_ napisał:
Troche trwalo ale odpowiedzi sie doczekalem:)
Nie moja sprawa jak ukladasz sobie zycie... mi wystarczy slowo probowalam zeby duzo sie dowiedziec...o nim juz pisalem w innym watku wiec rozwijac nie bede:)
Dla mnie osobiscie nie jestes osoba z ktora chetnie bym sie zapoznal, ale na szczescie piszesz do rafiego:)
W sumie nie dziwie sie ze wam nie wyszlo. On zagoniony w pracy zeby zapewnic Ci jako takie zycie( nie oszukujmy sie w polsce tylko jednostki potrafia zyc z jednej wyplaty) zapomnial o Tobie i Twoich potrzebach co czesto ze strony kobiety jest zle odbierane i same odsuwaja go od siebie a co za tym idzie facet ktory jest zabiegany i ma problemy finansowe nie zauwaza tego samodzielnie. Czasami kobieta proboje pretensjami zmusic go do innego zachowania co w konsekwencji prowadzi do jeszcze wiekszego zamkniecia sie na swiat zewnetrzny przez faceta. Zostal sam ze wszystkimi sprawami zwiazanymi z utrzymaniem i nie poradzil sobie dobrze co nie jest rzadkoscia w pierwszym powaznym zwiazku.
Co do Ciebie Evellyn zostalas w domu sama ze wszystkimi jego "urokami" sprzatanie, pranie , pies no i posilki dla ciala... nudne i po czasie ponizajace zajecie... zwlaszcza gdy powiesz sobie : po co to robie? przeciez ja go nie kocham. W dzisiejszych czasach taki podzial obowiazkow to niewypal. Sam osobiscie nie toleruje kobiet ktore nie pracuja. Czemu? Osoba siedzaca w domu i wykonujaca prace sluzacej... po czasie traci wiare w siebie i jest zalezna. Czyli slaba, o niskim poczuciu wlasnej wartosci..i nie ukrywajac malo doceniana. Ale jak wymagac od kogos zeby Cie szanowal jesli tracisz sama z czasem szacunek do siebie. Ciezko a w sumie raczej nie mozliwe.
Kobieta pracujaca i zarabiajaca na siebie jest calkiem inna, nie brak jej pewnosci siebie i nie jest uzalezniona wiec jesli chce byc z facetem to dla tego ze chce z nim byc .. nie ma zadnych podtekstow dodatkowych.
Oboje stworzyliscie sobie ta sytuacje i jesli nie zmienicie podejscia do zycia nie sadze ze ktoremukolwiek z was bedzie lepiej.
Piszesz ze na szczescie nie jestescie juz razem...nie zycze Ci zle i zycze zeby to bylo na szczescie:)
Osoby ktore wspolnie pracuja i wspolnie dbaja o dom lepiej sie nawzajem rozumieja.
PS : zaden facet nie interesuje sie kobieta na dluzej tak o poprostu zwlaszcza gdy ma problemy z ktorymi ciezko mu sie samemu uporac, nie funkcjonuje to w jedna strone wiec zeby funkcjonowalo warto znalezc na to srodek. Moze duzo krytyki w moim poscie ale zycze Ci dobrze Karolino



Nie mam pojęcia po czym wnioskujesz, że było, tak jak opisujesz. Mogę opowiedzieć o tym związku. Nie ma problemu. Może zmienisz swój punkt patrzenia i oceniania wszystkiego po pozorach i stereotypach.
Jestem kobietą pracująca. Pracuję w tej samej firmie co on, mam tyle samo na głowie. Z jego strony od dłuższego czasu nie było można marzyć nawet o zakupach do mieszkania.
On, wracał do domu i kładł się na łóżko. Czekał na jedzonko i czyste skarpetki. Narzekał, że jest zmęczony. Ja, tak jakby pracowałam na dwa etaty. W pracy i w domu. Nie narzekalam. Może jedynie na brak jakiekolwiek zainteresowania moją osobą.

Poznaliśmy się jakieś dwa lata temu przez internet. Od pierwszej rozmowy dogadywaliśmy się jak starzy znajomi. Tą znajomość zaczęliśmy od `monologów` o swoim życiu. Kawa na ławę. Opowiedziałam mu, że w ostatnim związku byłam bita, miałam dzieciństwo bez uczuć i przeszłam terapię. On naopowiadał mi tyle, że prawie pękło mi serce na samą myśl, że tyle może spotkać jednego człowieka. 3 miesięczna córka, którą matka porzuciła w szpitalu, nowotwór wątroby, samobójstwo przyjaciółki, czarna przeszłość z burdelem w tle, kobieta, która uciekła sprzed ołtarza ze wszystkimi pieniędzmi, praca charytatywna w Somalii itd.. Uwierzyłam.(#kobietazakochanakobietaślepa).
Dzieliło nas 80 km. Spotykaliśmy się raz na jakiś czas. Przyjeżdżał zwykle na noc, którą spędzaliśmy w samochodzie, bzykając się jak nastolatki. Któregoś dnia, odkryłam profil na fb jego byłej. Matki jego córki. Było tam ich wspólne zdjęcie. Nie ruszyło go to. Nie pojawił się u mnie przez dwa tygodnie, tłumacząc się pracą. Okazało się, że ma z nią kontakt, że tak na prawdę wyrzucił ją z domu i nie pozwolił zabrać dziecka. Przyjechał, powiedział `no i co z tego? Bałem się Tobie to powiedzieć, bo nie wiedziałem jak zareagujesz, bo chciałem Ci pokazać prawdziwego mnie.” I tak się zaczęło. Powoli, z czasem gdy zaczęło to rozkwitać, spędzaliśmy ze sobą każdą możliwie wolną chwilę, te kłamstwa zaczęły wychodzić. Nigdy jakoś zbytnio się nie tłumaczył. Na początku przepraszał, kupował kwiaty. Obiecywał, że postara się odbudować zaufanie, że zmieni się, że mnie kocha bla bla bla. Ja nigdy nie potrafiłam być na niego długo zła. Byłam, wspierałam w walce o córkę, którą w ostateczności przegrał. Z czasem, odległość zaczęła mocniej dokuczać. On zapracowany, nie odbierał telefonów, milknął, itd. Ja sama, zapracowana, bez znajomych (mieszkałam wtedy u rodziców) dostawałam chyba jakiegoś świra. Byłam zazdrosna, wyobrażałam sobie, że on zaraz wróci do matki dziecka, a ja jestem taką seks pocieszycielką. Doszło do tego, że zamieszkaliśmy razem. Już w dniu, w którym się wprowadzałam (zrobiłam to w tajemnicy dzień wcześniej, gdy jego nie było w domu. Myślałam, że zrobię mu niespodziankę), wchodząc do domu zastałam totalną rozróbę. Butelki po alkoholu, resztki narkotyków, pety. On ani nie pije, ani nie pali, ani w zasadzie nie ma znajomych. Zadzwoniła do mnie jego mama, mówiąc `może nie chciał Ci mówić. To ten jego kolega przyjechał i pewnie się spotkali”. Wybaczyłam, ah no jakże inaczej.. Tak sobie mieszkaliśmy. Jego ciągle nie było, a ja sama siedziałam i sprzątałam. Przeprowadziliśmy się do innego mieszkania. Ciągle się kłóciliśmy. Nie pozwalał mi dotknąć swojego telefonu, wyglądało, jakby miał drugie życie. Na nic zdawały się próby rozmowy i wyjaśnienia, że jestem zwyczajnie zazdrosna, bo wiem, że potrafi nie być szczery. Kiedyś znalazłam na jego fb rozmowę z jakąś małoletnią, że gdyby tylko był starszy, to by ją zaprosił na kawę, bo jest śliczna itd.. Tłumaczenie, że chciał pokazać jej partnerowi, że ona jest łatwa. Pod koniec dnia było już ok.. Fakt, potrafię wypomnieć to do dzisiaj. Z czasem było tylko gorzej. Doszło do mojej rozmowy z tą dziewczyną oraz jego `uciekającą Panną Młodą`. Nic nie było tak, jak on przedstawiał. Ale cóż, ja nadal ślepo wierzyłam, byłam, kochałam i.. zadręczałam siebie myślami. Dziś jesteśmy w punkcie, w którym siedzimy naprzeciwko siebie, każdy wpatrzony w swojego laptopa. Któregoś wieczoru, kłótnia zaszła tak daleko, że doszło do przepychanek. Od razu postanowiłam coś z tym zrobić. Oczywiście usłyszałam, że albo idę się leczyć, albo mam się wyprowadzić i on nie chce mnie znać. Poszłam do psychiatry. Dostałam leki psychotropowe ponieważ cierpię na PTSD (zespół stresu pourazowego), wywołany przemocą. Kilka dni było dobrze. Później słyszałam tylko, że on nie chce ze mną mieszkać, że będzie lepiej jak zrobimy sobie przerwę i zamieszkamy osobno. W ostatniej chwili, gdy miałam już załatwione mieszkanie pękłam. Przytuliłam go, pocałowałam. On też pękł..`Przecież wiesz, że ja tak naprawdę nie chcę byś się wyprowadzała.. ale musisz się zmienić` Starałam się. Za każdym razem mieszkanie posprzątane na tip top, obiad na stole, buziaki, seks i co tylko chcesz. Ale on wracał do domu, wpatrzony w telefon, potrafił nie kąpać się 5 dni czy nawet nie podnosić skarpet z podłogi. Gdy próbowałam go zaczepial i zwrócić jego uwagę, krzyczał że zachowuje się jak gówniara i mam dać mu spokój. Gdy powtarzałam, że mi go brakuje i potrzebuję wsparcia w tej chorobie, usłyszałam standardowe już dla niego slowa: `Wymyślasz sobie, przesadzasz, wku*wia mnie gadanie takich głupot, miałaś się zmienić, a nic z tym nie robisz. Daj mi spokój i pomyśl czy normalnie myślisz.” Gdy ponownie powiedział, że nie chce ze mną mieszkać, przyznalam mu rację. Znalazłam mieszkanie, lecz niestety mieliśmy miesiąc wypowiedzenia. Pewnego dnia z ciekawości zajrzałam w jego włączonego laptopa, a tam jego wiadomość od razu jak wstał "cześć, jak się czujesz Gosiu?" do jego pracownicy, z którą utrzymuje kontakty całymi dniami. Wpadłam w nerwy. Zaczęłam przeklinać pod nosem i się ubierać by wyjść na zewnątrz. Nie wiem jak to się stało, ale nagle on uderzył mnie w plecy i kopnął, próbując wyrzucić mnie z mieszkania. Zaczęła się przepychanka (jestem od niego wiele niższa, słabsza więc łatwo mną miatał po całym mieszkaniu). Uderzył mnie wielokrotnie w głowę, twarz, szarpal, popychal. Broniłam się drapaniem, kilka razy uderzylam go gdzieś po ciele. Wyzywal mnie od ku*wiszonow, że sobie coś "wpier*alam na głowę, jestem chora i przyje*ana". Doprowadził mnie do strasznych nerwów. Chyba każdy Nie byłby sobą w takiej sytuacji. W nerwach oblalam ścianę kawą. Wykrecil numer do swojej mamy mówiąc "zobacz jak twoja synowa jest poje*ana" obrazal mnie przy niej, wyzywal od najgorszych i wytykal koloryzując wszystko. Psa wyszarpal mi siłą i również go pobił. Powiedziałam dosyć. Mimo, że nie mieszkamy że sobą już kilka tygodni, to wciąż jestem tak samo ponizana i krytykowana. W smsach czy nawet w pracy.
Bardzo odbilo się to na mojej psychice. Tym bardziej, że jego córkę pokochałam jak własną, a dziś nie mogę jej nawet widywać..

Następnym razem, nie oceniaj bez znajomości faktów, proszę.
Pozdrawiam
_Req_
PostWysłany: Nie 12:59, 28 Sie 2016    Temat postu:

Troche trwalo ale odpowiedzi sie doczekalem:)
Nie moja sprawa jak ukladasz sobie zycie... mi wystarczy slowo probowalam zeby duzo sie dowiedziec...o nim juz pisalem w innym watku wiec rozwijac nie bede:)
W sumie nie dziwie sie ze wam nie wyszlo. On zagoniony w pracy zeby zapewnic Ci jako takie zycie( nie oszukujmy sie w polsce tylko jednostki potrafia zyc z jednej wyplaty) zapomnial o Tobie i Twoich potrzebach co czesto ze strony kobiety jest zle odbierane i same odsuwaja go od siebie a co za tym idzie facet ktory jest zabiegany i ma problemy finansowe nie zauwaza tego samodzielnie. Czasami kobieta proboje pretensjami zmusic go do innego zachowania co w konsekwencji prowadzi do jeszcze wiekszego zamkniecia sie na swiat zewnetrzny przez faceta. Zostal sam ze wszystkimi sprawami zwiazanymi z utrzymaniem i nie poradzil sobie dobrze co nie jest rzadkoscia w pierwszym powaznym zwiazku.
Co do Ciebie Evellyn zostalas w domu sama ze wszystkimi jego "urokami" sprzatanie, pranie , pies no i posilki dla ciala... nudne i po czasie ponizajace zajecie... zwlaszcza gdy powiesz sobie : po co to robie? przeciez ja go nie kocham. W dzisiejszych czasach taki podzial obowiazkow to niewypal. Sam osobiscie nie toleruje kobiet ktore nie pracuja. Czemu? Osoba siedzaca w domu i wykonujaca prace sluzacej... po czasie traci wiare w siebie i jest zalezna. Czyli slaba, o niskim poczuciu wlasnej wartosci..i nie ukrywajac malo doceniana. Ale jak wymagac od kogos zeby Cie szanowal jesli tracisz sama z czasem szacunek do siebie. Ciezko a w sumie raczej nie mozliwe.
Kobieta pracujaca i zarabiajaca na siebie jest calkiem inna, nie brak jej pewnosci siebie i nie jest uzalezniona wiec jesli chce byc z facetem to dla tego ze chce z nim byc .. nie ma zadnych podtekstow dodatkowych.
Oboje stworzyliscie sobie ta sytuacje i jesli nie zmienicie podejscia do zycia nie sadze ze ktoremukolwiek z was bedzie lepiej.
Piszesz ze na szczescie nie jestescie juz razem...nie zycze Ci zle i zycze zeby to bylo na szczescie:)
Osoby ktore wspolnie pracuja i wspolnie dbaja o dom lepiej sie nawzajem rozumieja.
PS : zaden facet nie interesuje sie kobieta na dluzej tak o poprostu zwlaszcza gdy ma problemy z ktorymi ciezko mu sie samemu uporac, nie funkcjonuje to w jedna strone wiec zeby funkcjonowalo warto znalezc na to srodek. Moze duzo krytyki w moim poscie ale zycze Ci dobrze Karolino
Evellyn
PostWysłany: Nie 11:41, 28 Sie 2016    Temat postu:

Rafi napisał:
Wiesz, powinnaś porozmawiać też i o tym ze swoim partnerem, bo twój partner powinien być przede wszystkim twoim najlepszym przyjacielem ^_- A na sam brak czasu nic poradzić nie można, w takim przypadku faktycznie potrzeba ci znajomych Smile Możesz napisać do mnie, jeśli chcesz i twojemu partnerowi to nie przeszkadza.


Rozmawiałam. Próbowałam. Dziś już nie jesteśmy razem. Nie z braku czasu ale z braku jego zainteresowania mną.

Jeśli nadal jesteś zainteresowany, odezwij się. karunia222@wp.pl
Evellyn
PostWysłany: Nie 11:39, 28 Sie 2016    Temat postu:

_Req_ napisał:
Twoj partner duzo i dlugo pracuje. Mam tylko jedno pytanko co Ty robisz calymi dniami?


Sprzatalam, gotowalam i zajmowałam się psem.
W czasie przyszłym, bo na szczęście już nie jesteśmy razem.
Rafi
PostWysłany: Pon 14:00, 20 Cze 2016    Temat postu:

Wiesz, powinnaś porozmawiać też i o tym ze swoim partnerem, bo twój partner powinien być przede wszystkim twoim najlepszym przyjacielem ^_- A na sam brak czasu nic poradzić nie można, w takim przypadku faktycznie potrzeba ci znajomych Smile Możesz napisać do mnie, jeśli chcesz i twojemu partnerowi to nie przeszkadza.
Natalia
PostWysłany: Śro 18:32, 15 Cze 2016    Temat postu:

Cześć. Mam 22 lata i też mieszkam nad morzem. Czytając Twoje ogłoszenie, czułam się trochę jakby było o mnie. Jeżeli dalej szukasz kogoś do pogawędek i głębszych rozmów to napisz do mnie naticz94@buziaczek.pl
_Req_
PostWysłany: Nie 18:45, 05 Cze 2016    Temat postu:

Twoj partner duzo i dlugo pracuje. Mam tylko jedno pytanko co Ty robisz calymi dniami?
Marcela
PostWysłany: Pią 9:30, 03 Cze 2016    Temat postu:

Cześć, mamy bardzo podobne problemy, też mieszkam z u mojego partnera, z dala od domu rodzinnego i niestety też nie mam tu znajomych ;/ chętnie Cię poznam, może razem będzie łatwiej Smile
malinka1405@gmail.com
Adam
PostWysłany: Pon 19:08, 30 Maj 2016    Temat postu:

Witaj jeśli chcesz poznać i porozmawiać to z przyjemnością zapraszam do kontaktu Smile
Napisz na pw proszę czy wolisz kontakt gg email czy sms Smile Pozdrawiam
Evellyn
PostWysłany: Pon 11:47, 30 Maj 2016    Temat postu: Przyjaciel poszukiwany

Witam, mam 24 lata, mieszkam nad morzem i mimo bycia w związku odczuwam dużą samotność. Wyjechałam z rodzinnego miasta, a w nowym nie znam nikogo oprócz mojego partnera, który ciągle pracuje.
Chciałabym poznać kogoś, z kim można porozmawiać na każdy temat. Od drobnostek dnia codziennego, po głębsze sekrety.
Coraz częściej odczuwam, że nie radzę sobie z życiem i tym, co mnie otacza. Czy znajdzie się ktoś, kto spróbuje mnie wysłuchać, jak i podzieli się ze mną swoją częścią życia?
Pozdrawiam, Karolina.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group