Autor Wiadomość
Greciak
PostWysłany: Nie 12:55, 24 Lip 2016    Temat postu:

Ja byłam w szpitalu 4 razy, ostatnio 8 lat temu. Szczerze mówiąc bardzo źle to wspominam, nigdy nie uzyskałam odpowiedniej pomocy, zawsze wracałam jeszcze bardziej chora i "zdziczała". Lekarze nie słuchają problemów pacjenta, gdy mówiłam im o mojej trudnej sytuacji społecznej, o tym że jestem ofiarą przemocy szkolnej- nie wierzyli mi i wmawiali na siłę wizję i urojenia. Ja im mówię że źle się czuję, nie radzę sobie z frustracją- oni pytają mnie się o głosy i urojenia. Ja mówię że szukam pomocy - oni próbują wlepić mi silne leki przeciwpsychotyczne. W końcu straciłam do nich zaufanie, nie chciałam gadać z kimś kto mnie nie rozumie. Stwierdzili mi zachowania ksobne i zaburzenia schizo aktywne typ mieszany. Towarzystwo z pewnymi wyjątkami też nie lepsze. Część osób z pogranicza patologii.Tam nauczyłam się złych rzeczy np. uzależniłam się od papierosów.Nie lepiej spodziewam pobyt w młodzieżowym ośrodku terapeutycznym - hostel. Zarzucili mi brak współpracy tylko dlatego że pierwszy raz w życiu tak naprawdę zakochałam się z wzajemnością. Dużo lepiej wspominam tam towarzystwo. Pierwszy raz poznałam czym jest przyjaźń, poczułam się uspołeczniona, akceptowana, rozumiana i potrzebna komuś. To był piękny okres czasu pod tym względem. Niestety minął. Dziś od 6 lat funkcjonuję bez leków. Jako tako radzę sobie choć cierpię na samotność, wykluczenie społeczne i fobie społeczną. Wiem jednak że leki mi nie pomagały, na tym byłam jeszcze bardziej chora. Oczywiście niektórym służy pobyt szpitalny, nie ma co uogólniać. Każdy człowiek ma inne problemy i potrzebuję innej pomocy. Dla mnie szpital i leki to totalny niewypał. Z doświadczeń innych osób wnioskuję że część z nich podobnie jak ja nie uzyskało w tego typu placówce odpowiedniej pomocy. Niektórym jednak w szpitalu dobrze dobrali leki i dzięki temu dziś w miarę dobrze lub zupełnie dobrze funkcjonują. To bardzo indywidualna kwestia.
Morgana
PostWysłany: Nie 20:21, 05 Cze 2016    Temat postu:

Z kolei moj siostrzeniec trafil kiedys do psychiatryka w Pl, po zazyciu jakis dopalaczy, czy diabli wiedza czego. Nie wiem jak wspomina pobyt, ale mu pomoglo. Nie wiem tez na jakich byl prochach, ale w sumie wtedy byl nawet lepszy niz w jego normalnym stanie. Ogolnie, to on taki mruk byl zawsze, a po dragach sie gadatliwy zrobil i taki nawet..sympatyczny: ) No nic, naprawili go, znow jest soba, czyli taki milczek.

Drugi z kolei wg mnie sie kwalifikuje, ale niestety w Pl chyba nie moga go zmusic/ na sile zamknac dopoki czegos glupiego komus albo sobie nie zrobi. Wg mnie on sie zaglodzi na smierci, niejedzenie wplywa na jego mozg, tam juz zaszly zmiany za daleko. Nie da sie z nim dogadac. Niestety.

Czy ja wiem, czy w UK lepiej. To prywatne szpitale, im nie zalezy na leczeniupacjentow, bo maja z nich kase. Tam wiec im gorzej sie ktos zachowuje, tym dluzej bedzie z niego profit dla szpitala. Wszyscy sa wrzuceni do jednego worka (grupa spedza czas w tym samym pomieszczeniu/ pokoju) musza ze soba przebywac wiekszosc dnia. Tez bym zeswirowala, gdyby mnie ktos zamknal z 10- cioma chocby i "normalnymi" i musialabym znosic ich towarzystwo non stop.

A tam w dodatku pelno agresji, i sie ucza od siebie. Szkoda, bo niektorym naprawde by pomoglo inne srodowisko i inny typ ludzi zeby ich otaczal. Spokojny.
Neurotica_Lostica
PostWysłany: Sob 14:34, 04 Cze 2016    Temat postu:

Och, to jest bardzo ciekawe, co mówisz, Morgana. Fajnie jest się dowiedzieć, jak to wygląda od strony pracujących w takim zakładzie.
Utrzymywanie przy egzystencji... hm... znając UK i tak się założę, że poziom "usług" w takim miejscu jest o niebo lepszy niż tutaj, w Polsce...
Morgana
PostWysłany: Wto 21:37, 24 Maj 2016    Temat postu:

Ja pracowalam w psychiatryku, ale w UK. Wielu pacjentow tam mielismy z uposledzeniami (niepelnosprawnosc intelektualna) i oni byli ubezwlasnowolnieni, i male szanse maja na mieszkanie poza psychiatrykiem. Dziewczyny bez uposledzen mialy niskie IQ, bylo to widac po nich w rozmowie itd, i ogolnie od dziecinstwa cos tam zawsze bylo nie tak, socio- economic factors, rodziny patologiczne itd.

To byl osrodek zamkniety, bo wszyscy byli niebezpieczni dla otoczenia i dla siebie. Nie mielismy takich osob, ktore w zasadzie sa "normalne", tylko maja jakis na przyklad trudny okres w zyciu, kryzys itp. Jedna dziewczyna popelnila samobojstwo, ona miala personality disorder.

Faktycznie, ich tam nie lecza, tylko tak jakby utrzymuja przy ...egzystencji, bo co to za zycie. Ale ogolnie lubilam tam pracowac, lubilam pacjentow , choc atmosfera mroczna, mozna sie zalamac jak ktos nie jest odporny psychicznie.
Neurotica_Lostica
PostWysłany: Wto 21:01, 24 Maj 2016    Temat postu: Szpital psychiatryczny - jakie doświadczenia?

Witajcie!

Czy ktoś z Was odwiedzających te forum był kiedyś w szpitalu psychiatrycznym? Z jakiego powodu? Czy pobyt tam faktycznie Wam pomógł?

Ja niestety miałam przyjemność wizytować Srebrzysko - i szczerze mówiąc, jedynie co po nim mam, to traumę na całe życie... trafiłam tam z pomocą mojej pani psychiatry, która mnie tam skierowała, "bo leki depresyjne mogą nasilać myśli samobójcze...".

Spędziłam tam tylko kilka tygodni; z perspektywy czasu nie czuję żadnej poprawy mojego stanu. Za to mam nowy repertuar koszmarów. Smile

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group